Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

31
Zdezorientowana Fi już miała się wykłócać z Wilczomleczem, że TAK, WIDZIAŁA GO DZIŚ. Jednak została uprzedzona przez Tulię, która miała coś od siebie do dodania. Zatem dziewczyna wykorzystała ten moment by odnaleźć powierzony jej kwiat, który najwyraźniej gdzieś zaginął. Sfrustrowana uderzyła pięścią w oparcie szezlonga. Zaskoczona słowami niziołki odwróciła się w jej stronę.
– Tylko gierki? Tylko gierki BOGÓW – Fi podkreśliła ostatnie słowo w każdy możliwy sposób: donośnością głosu, gestem i miną – tylko?! Ja tu od zmysłów odchodzę!

Fi zerwała się na równe nogi i poczęła chodzić po pokoju trzymając się za głowę.
– Jakaś bogini rozpusty sobie mnie upodobała a wy mówicie o tym z takim spokojem, jakby to była rozmowa o wodzie po gotowaniu ziemniaków.
Wtem zatrzymała się jak wryta i poczęła spoglądać na Wilczomlecza z dziwnym błyskiem w oku, jednocześnie poruszając ustami.
– Co do kamieni to jednym zapłaciłam za tę usługę – sięgnęła znów do kieszeni by odnaleźć pozostałe, bowiem nie pamiętała czy je znalazła czy nie poprzednim razem – a co do tylko gierek to jeśli poprzestawiać litery w twoim imieniu, wychodzi Lhoethis.

Na pytanie kim jest speszyła się nieco i uspokoiła. Odchrząknęła i na tyle pewnym tonem na ile się dało rzuciła.
– Po prostu kolejną klientką, z tą różnicą, że ja jestem w opresji.
Sama nie wiedziała co w nią wstąpiło, ale cała ta sytuacja tak nieziemsko ją zestresowała oraz zdenerwowała, że trudno było jej się opanować.
Obrazek
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

32
Kumulowane od jakiegoś czasu frustracja, poczucie zagubienia, złość, gniew i strach — wszystkie te emocje w różnych proporcjach — znalazły wreszcie ujście w nagłym, z lekka jeno kontrolowanym wybuchu. Wilczomlecza aż cofnęło, Tulia przestała na moment głaskać kota. Obydwoje wpatrywali się zaskoczeni w niepozorną dziewczynę w przykusym, prostym odzieniu, która bosymi stopami przemierzała wycinek luksusowego pokoju w te i z powrotem.

Nie „jakaś", tylko „Krinn" — mruknęła niziołka, lecz Fi zdawała się jej nie słyszeć ani nie słuchać. — A histeryzowanie jeszcze nigdy nie rozwiązało żadnego problemu.

Ależ proszę się uspokoić... — wybąkał Sethiohl, gdy dziewczyna zatrzymała się przed nim nagle, wyszarpując z kieszeni klejnoty. Cofnął się jeszcze bardziej, widząc jej pałające furią, błękitne oczy, w których pojawił się jakiś diabelski błysk. Kto wie, może była szalona? — To... Och. Rzeczywiście. — Wilczomlecz zafrasował się wyraźnie na uwagę o imionach. — Że też nie przyszło mi to od razu do głowy... Anagram! Ale sama widzisz, moja droga, że jesteśmy niczym wobec igraszek bogów. Wszyscy jesteśmy tylko pionkami w ich wielkiej grze.

Och, nie dramatyzuj, Seth — rzekła zniecierpliwiona Tulia. — Twój fatalizm wpędzi cię kiedyś do grobu. A ty uspokój się, usiądź i powiedz wreszcie jak masz na imię, dziewczyno. Możesz przestać udawać, krygować się, kręcić i wić. Myślałam, że ustaliłyśmy już, iż znalazłaś się tu nie bez powodu. Pomożemy ci — niziołka spojrzała przelotnie na Wilczomlecza, a ten skinął jej głową, blady jak prześcieradło — bez względu na to kim jesteś. Tu nie chodzi o kilka gryfów czy jakieś błyskotki, prawdziwe czy nie. Kabała z Krinn może zmienić oblicze znanego nam świata, rozumiesz? To, że nie panikujemy, wcale nie oznacza, że nie obchodzi czy nie niepokoi nas to, co się dzieje. Wręcz przeciwnie. Ale tylko spokój nas uratuje.
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

33
Freeda nie polubiła Wilczomlecza. Przypominał jej teatralną postać, dramatyzującą nad swym losem, w akompaniamencie bombastycznej gestykulacji i przesadzonych słów. Nie wyglądał jak ktoś kot będzie w stanie jej pomóc. Szczęśliwie Tulia sprawiała wrażenie bardziej opanowanej i rozsądnej. Dlatego też podjęła decyzję nie zatajać przed nią prawdy, obawiając się, że mogłaby ukryć jakieś kluczowe informacje. Zasiadła więc z powrotem na szezlongu, kładąc dłonie na kolanach i przyjmując postawę dobrze wychowanej damy.

– Nazywam się Freeda i pochodzę z dalekiej północy, z krain gdzie ludzie żyją w cieniu Wieży – zaczęła opowiadać, wracając wspomnieniami do tych, mogłoby się wydawać, zamierzchłych czasów – do Salu przywiodła mnie fałszywa miłość i chęć przygody, jednak znalazłam tu tylko rozczarowanie, świat jak ze snu i w dużym skrócie można powiedzieć, że wolałam chować się przed demonami na północy. W międzyczasie starłam się z żywiołakiem ognia lub innym nienaturalnym bytem, zostałam okrzyknięta cudownie ocalałą dziewicą Karilii a na dodatek wpadłam w niemałe tarapaty i naraziłam życie kogoś, kto okazał mi tylko dobroć.

To podsumowanie, wypowiedziane na głos, pomogło jej tylko uświadomić sobie jak bardzo namieszała odkąd się tu znalazła. Ciągle sprowadzając na ludzi niebezpieczeństwo i nieszczęście. Przyszła jej na myśl ostatnia rzecz, która była nowością, a którą warto byłoby się podzielić.
– Jest jeszcze jedno – spojrzała na obydwoje rozmówców z obawą w oczach – odkryłam w sobie talent magiczny.
Pokrótce opowiedziała im obie sytuacje w których użyła (lub prawdopodobnie użyła) magii.

– Jeśli Krinn wybrała mnie abym narobiła w jej imieniu chaosu, to dobrze trafiła – zacisnęła dłonie w pięści, kiedy przepełnił ją gniew na samą siebie i boginię – ale nie będę narzędziem w rękach bogini rozpusty, nie pozwolę skrzywdzić więcej osób. Powiedźcie mi co trzeba zrobić, jak odmienić los?
Obrazek
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

34
Wysłuchali jej, nie komentując ani nie przerywając, choć widziała, że na wzmiankę o Kariili ich brwi uniosły się niemal symultanicznie w bezbrzeżnym zdumieniu. Niemniej, dali jej skończyć, a gdy komnatę wypełniło wielkie i ważkie pytanie, rozpychając się po samą powałę, wszystko na moment zamarło. Wszystko, oprócz kota, który nieoczekiwanie opuścił Tulię na rzecz Fi i z mocą tarana trącał teraz jej rękę wielkim, czarnym łbem, domagając się pieszczot.

Moje badania nad fenomenem nowej konstelacji jasno wskazują na ingerencję sił wyższych — rzekł Wilczomlecz, prostując się i wchodząc w tryb mówcy. Mierżący Fi dramatyzm (zaklęty chyba w naturze elfa, jego gestach, mimice i samym wyglądzie) zelżał nieco, ustępując rzeczowości i zacięciu badacza. — Gwiazdozbiór nazwano Poinsecją nie bez powodu, lecz dopiero ostatnie pół roku bezsprzecznie potwierdziło, że jest to ingerencja Krinn. Kwitnące nawet wiosną i latem wilczomlecze, wydzielające mamiący zapach posągi bogini, przy których dochodziło do nieobyczajnych ekscesów, sadzawki pełne przemienionej w krew wody, zadziobane przez kruki białe gołębice, spontaniczne wieszczenie u osób o wrażliwej psyche, klienci skarżący się na zbyt krótkie, niezwykle plastyczne, wyuzdane sny... A teraz pojawiasz się ty, Freedo. Omen ostateczny. Przynajmniej według mej drogiej siostry.

Tulia potwierdziła kiwnięciem głowy, a miedziane loczki zatańczyły wokół jej pomarszczonej twarzy. Szybko i konkretnie opowiedziała mężczyźnie przebieg wizyty Fi, od momentu wejścia w wizję do przedziwnego snu we śnie, w którym Zarządca miał swój tyleż niechlubny, co nieintencjonalny udział.

Ona chce zstąpić na ziemię — szepnął elf, a w jasnych oczach pojawiła się mieszanina radości badacza i trwogi śmiertelnika. — Pani Pokusy chce przyjść na ten świat w formie materialnej i potrzebuje naczynia... Potrzebuje ciebie, Freedo.

Albo tej drugiej — wtrąciła się Tulia. — Wizja uległa zmianie, Seth. Trudno powiedzieć jednoznacznie co było powodem, ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że niekontrolowane zdolności magiczne mogły mieć tutaj jakieś znaczenie. One, piołunowy dekokt, albo sprzężenie obydwu. Tak czy inaczej, optymistyczna wersja zakłada, że Freeda przejrzała przypadkowo fragment uknutej przez Krinn intrygi. Pesymistyczna jest taka, że bogini zrobiła to celowo.

Nie mamy pewności i mieć jej nie będziemy. Ale trzeba działać i obawiam się, moja droga — spojrzał zatroskany na Fi — że padło na ciebie. Musisz pokrzyżować plany Pani Pokusy. Bogowie nie przynależą do planu materialnego, pojawienie się Krinn spowoduje nieopisany chaos. Nie wolno do tego dopuścić! Niestety nasza pomoc ogranicza się do konsultacji. Nie możemy towarzyszyć ci w tej misji, żadni z nas awanturnicy. Możemy jednak zaoferować złoto, za które kupisz silnorękich, przewodników, ekwipunek... Wszystko, co uznasz za potrzebne.
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

35
Freeda była równie zaskoczona nagłą sympatią kota, co oni jej opowieścią, jednak przyjęła ochoczo możliwość popieszczenia kota za uszami i pogładzenia miękkiego futerka. Kolejnym zaskoczeniem, również miłym, była nagła zmiana w zachowaniu Wilczomlecza, który zaczął mówić rzeczowo i bez hiperbolizacji. Jego słowa, choć przedstawiał temat zupełnie nowy dla Fi, wydawały się zrozumiałe i rzuciły nieco światła na jej obecną sytuację. Z jednej strony cieszyła się, że nie jest ofiarą czarnoksiężnika ani zwykłą wariatką, jednak obawy względem jej stosunku do nowego bóstwa urosły niebotycznie. Jedynym co trzymało ją w pionie, była dziwna determinacja i fakt, że znalazła kogoś, kto pomoże jej w tej trudnej sytuacji.

Po ostatnich słowach Wilczomlecza zapadło milczenie. Freeda siedziała ze złączonymi nogami, trzymając dłonie na kolanach. Włosy zasłoniły jej twarz, kiedy spuściła głowę i uparcie wpatrywała się w dywan, głaszcząc kota. Niemalże drżała, nie z zimna, a z przejęcia, skupienia i czystego chaosu, który miała w głowie. I wtem, jak różdżką odjął, jej wątpliwości zostały odsunięte na bok, niedomknięte sprawy odroczone, a ścieżka kręta i zawiła, którą miała podążać uformowała się w prosty deptak, szkic planu... zaraz po skrzyżowaniu, które musiała przejść.

Uniosła głowę i skupiła wzrok na obojgu.
– Dobrze, nie mogę zignorować takiej sytuacji i to nie tylko dlatego, że nie chcę skończyć jako zabawka i nowe ciało bogini rozpusty – choć na pewno byłoby to ciekawe doświadczenie, jak podpowiadała jej wyobraźnia – ostatnio kiedy bogowie mieszali się bezpośrednio w sprawy ludzi, spuścili nam na głowę wieżę, także mam bardziej niż wy nawet pojęcie co to oznacza dla ludzi.

Wstała i znów zaczęła przechadzać się po pokoju, a kiedy zaczęła mówić gestykulowała żywo prawą ręką, lewą trzymając za plecami.
– Przyjmę waszą pomoc, jednak musicie wskazać mi kierunek. Gdzie zacząć szukać, może jakieś kapliczki tejże bogini, ten potwór grasujący w mieście czy może jest tu jakiś kult rozkoszy – pytania same napływały, pomagały jej analizować sytuację – jeśli będzie to gdzieś za miastem będę potrzebować pieniędzy na przebranie, mam na karku tych nieszczęsnych złodziejaszków z Gildii Bandytów, aczkolwiek jak sam widzieliście, odgrywanie kogo innego to dla mnie nie pierwszyzna.

Zatrzymała się przy drzwiach i oparła o nie plecami, stukając palcem w futrynę.
– Co do mordoklepców (tak nazywamy silnorękich na północy) myślę, że wolałabym polegać na kimś, kto jest lojalny a nie sprzedajny. Bonnie, kobieta z którą tu przyszłam wydaje się bardziej niż kompetentnym wojownikiem i jestem pewna, że nie odmówi pomocy – przetarła dłonią twarz, zastanawiając się kogo jeszcze by tu wziąć. Tak na prawdę tylko Bonnie stanowiła realną pomoc. Kana nie ruszy się zapewne z miasta, a ostatnie osoby, które jeszcze nie dawno miały do niej pozytywny stosunek leżały pół żywe lub te relacje uległy zmianie.

Spojrzała na dwójkę śniących pytającym wzorkiem, czekając na reakcję, odpowiedzi i sugestie.
Obrazek
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

36
Nie sądzę, byś musiała opuszczać miasto, Freedo — rzekł po chwili zastanowienia Wilczomlecz. — Gwiazdy nie bez powodu przywiodły nas tutaj z najdalszych zakątków Herbii. Nie bez przyczyny Los splątał nasze ścieżki. W Saran Dun coś się wydarzy, tego jestem pewien. — Sethiohl zaciął usta i zmarszczył brwi. — Nie wiem jednak gdzie dokładnie.

Myślę, że wskazówek należy szukać w twoich wizjach. Krinn ewidentnie czegoś od ciebie chce. Być może najlepszym posunięciem będzie tańczyć jak zagra... — Tulia skrzywiła się z niesmakiem. — Przynajmniej na razie.

Tak... — wymamrotał elf, trąc brodę w zamyśleniu. — Strzeż się jednak i pamiętaj, by nie mylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu! Pani Pokusy jest przebiegła, my zaś, choć rozumni, aż nazbyt często bywamy słabi i przekupni...

Chodź — wtrąciła szybko niziołka, widząc, że wrodzony dramatyzm ponownie bierze nad Wilczomleczem górę. — Wypłacę ci z kasy trochę gryfów, kupisz sobie coś ładnego.

Tulia ruchem głowy wskazała na wielkie biurko, przy którym zwykła urzędować. Podjechawszy do blatu, wyjęła zza paska maleńki, złoty kluczyk i otworzyła jakieś drzwiczki. Po chwili Freeda usłyszała przekręcany kilka razy mechanizm, coś jakby cykanie, a wreszcie szurnięcie i brzęk, którego nie sposób było pomylić z czymkolwiek innym.

Tyle powinno ci wystarczyć — Śniąca podała Fi przyjemnie ciężką sakwę — skoro twierdzisz, że twoja towarzyszka działa pro publico bono. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz, ufając jej. Altruizm jest niemodny. To zaś czyni go również wielce podejrzanym.
Spoiler:
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

37
Freeda, dobrze ukrywając zażenowanie, wysłuchała słów Wilczomlecza. Jego podniosły, patatyczny ton zaczynał ją irytować i miała wrażenie, że w książkach jakoś lepiej to wypadało. Kiedy odwróciła się do niego tyłem by wyjść przewróciła oczami i machnęła mu na pożegnanie. Mimo swojej irytacji zatrzymała się w wejściu i obejrzała na elfa.
– Dziękuję za pomoc, bardzo to doceniam – posłała mu słaby uśmiech i podążyła dalej za Tulią, która poprowadziła ją do kasy.
Dziewczyna przyjęła pieniądze i zważyła w dłoniach sakiewkę. To była niemała suma i trochę nie miała pomysłu co z tym zrobić. Miała jednak pewność, że przeznaczy te pieniądze na niezbędne zasoby i parę ładnych rzeczy.

– Chyba wiem gdzie zacznę poszukiwania – Tulii dziewczyna i zawahała się – ale nie powiem tego nikomu na razie, nie wiadomo czy ta wredna bogini nie podsłuchuje. Dobrze wykorzystam te pieniądze i przybiegnę do was jeśli się czegoś dowiem.
Ciężką sakwę złapała oburącz i już miała iść sobie, kiedy naszło ją jedno pytanie, które wymagało odpowiedzi, chociaż wątpiła, czy niziołka będzie znała odpowiedź.
– Ten żywiołak, myślisz że jest z tym powiązany? Ten, który spalił pół dzielnicy.

Planem Freedy, było udanie się do Antykamery po swoje towarzyszki, pokrótkie naświetlenie im sytuacji bez drastycznych szczegółów i udanie się do Matki Valerii, do któej miał kilka pytań o dziewczynkę, która ją prowadziła. Być może to też była jakaś podpowiedź, dotychczas podstępna bogini wzorowała się na czymś co było już obecne na tym świecie, być może ta dziewczynka była podopiecznym przytułku i mogła coś wiedzieć. Za dnia za to musiała kupić sobie nowe ubrania i rapier, którym mogłaby się bronić.
Obrazek
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę

Re: [Dolne Miasto] Siedziba Śniących — Dom Wilczomlecza

38
Hmm... Zależy jak na to spojrzeć. Gdybyśmy mieli tutaj tylko te dziwne stwory i pożary, powiedziałabym, że to nie ma absolutnie nic wspólnego z Krinn. Ogień, prócz ognia pożądania, nie jest jej domeną. — Niziołka zdjęła okulary i potarła nasadę nosa. Wyglądała na zmęczoną i po raz pierwszy odkąd zobaczyła ją Fi na rzeczywiście wiekową. Cienie pod jej oczami, nierozjaśniane już złotym blaskiem oprawek, pogłębiły zmarszczki i nadały twarzy Tulii ponurego, starczego wyrazu.

Ale w zestawieniu z całą resztą... Tak — Śniąca podjęła nagle, przeszywając Freedę bystrym wzrokiem — myślę, że stwór może mieć związek z całą sprawą. Nie śmiem imaginować sobie jaki, lecz intuicja podpowiada mi, że to nie może być zbieg okoliczności. Za dużo by tego było. Zdecydowanie za dużo... — Tulia westchnęła, odchyliwszy głowę na oparciu fotela i przymknęła oczy. Przez moment wyglądała upiornie, jakby nie żyła. Zaraz jednak znowu spojrzała na Fi, zakładając okulary i uśmiechając się do niej blado.

Uważaj na siebie, Freedo z Północy. A teraz idź już, odpocznij. Bogowie wiedzą, że obie tego potrzebujemy. Behemot, wróć.

Kot kręcił się przy nogach Fi, jakby chciał za nią pójść, lecz stanowczy ton niziołki, o dziwo, sprawił, że zwierzak kornie posłuchał. Wskoczywszy na biurko, rozplaszczył się na blacie w dokładnie tej samej pozycji, w której zastała go Freeda, gdy weszła do tego pomieszczenia po raz pierwszy, kilka godzin temu. A może kilkanaście?

Straciła rachubę czasu w zaciemnionych, przesyconych zapachem kadzidła wnętrzach Domu Wilczomlecza. Czym prędzej więc udała się do antykamery, a z niej prosto do Przytułku Kariili, jak sobie postanowiła zawczasu.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saran Dun”