Spoiler:
Krzycząc i upijając się od swojego gniewu Emperel miał łzy w oczach, czując, jak ogromne pokłady energii niemalże rozrywają ten tunel. Czuł się tak, jakby był starym, zostawionym gdzieś w zbrojowni na wiele dziesięcioleci mieczem, od którego teraz odrywały się kawałki rdzy. Był bronią, która wracała do użytku i odbudowywała swoją dawną świetność. Czując to, jak magiczne prądy energii przechodzą po jego ciele pasmami niewidzialnej, czystej mocy przypomniał sobie to, jak wyglądały jego zaklęcia jeszcze zanim na dobre dopadła go choroba. Jeszcze zanim zaczął się starzeć i słabnąć - może miał więcej mocy magicznej, znał więcej zaklęć i był mądrzejszy, ale to za młodu był jego złoty wiek. Trudno by było teraz to odbudować. Pomimo tego jednak czuł się znowu potężny. Nie silny, lecz potężny. W końcu miał okazję, a nawet potrzebę do tego, żeby wykorzystać swój magiczny impet do większych celów. Mógł poczuć na własnej skórze, jak to jest znowu być magiem. Sprawiało to mu ogromną przyjemność - prawie taką, jak spędzanie nocnych czasów z Hazad.
Wtedy też, gdy powietrze drgało naiskrzone setkami drobin magicznego pyłu, niemalże niewidocznego dla oka, wszystko jako sen znikło. Telano, co teraz dopiero dojrzał na dobre Emperel, wchłonął sporą dawkę mocy z tego ogniska - ogniska, które było potężnym źródłem energii. Chociaż było mniej sprawne niż Krwawe Oko, to od dawna magazynowało moc. Teraz jednak, gdy niebieskie światło oswobodziło się w tunelu, trzęsąc światem śmiertelników, poniekąd Emperel zrozumiał, czemu w głębi duszy zawsze uważał, że to Telano będzie następnym Czarownikiem Bez Twarzy - minusem był fakt, że nie działały na niego Krwawe Oczy, przedmioty będące symbolem Włodarzy Wieży od pokoleń, będące głównym zasobem energii. Teraz jednak Emperel rozumiał, że Telano tego nie potrzebuje, dopóki będzie obecne światło i mrok, dzień i noc. Nie był do końca pewien, co oznaczało to, że czarnooki potrafił absorbować tak czystą energię. Nie był do końca pewien, na czym polega jego magia, tak samo jak i sam czarnooki. Musiał ją zrozumieć jak najszybciej. Nie wiedział też, czy pochodnię wzniecił on, czy czarnooki. Wiele niewiadomych.
Wtedy, widząc Telano, zląkł się niesamowicie, a skóra zrobiła się jeszcze bardziej blada, gdy zrozumiał, że coś nie jest w porządku. Zaślepiony wcześniej euforią walki przeoczył fakt, że jego ulubione z dzieci niebywale się zraniło. Zamknął usta, które zaczęły lekko dygotać i rzucił się w kierunku syna, puszczając w powietrze czas bariery, niwelując go w kurz i powietrze, wyrzucając jak stary dywan. Mniej interesował go sam fakt, że tuż za nimi tunel był cały zablokowany. Bariera nie była już potrzebna - wykonała swoje zadanie. Emperel upadając na kolana dopadł do nieprzytomnego i spojrzawszy na Igora przemówił z uśmiechem - Dobry rzut, Igorze. Czasami zapominam, jaka siła fizyczna potrafi być brutalna i niebezpieczna wobec zaklęć - zaśmiał się cicho, aczkolwiek w oczach zalęgły mu się łzy.
- Serpico, sprawdź, co uda Ci się z nim wskórać. To chyba bardziej Twoja domena. Mój syn zaabsorbował światło. Światło i mrok. Powoli zaczynam rozumieć, kto jest jego... - tutaj zawiesił głos i tak, by Igor tego nie widział, spojrzał prosto w oczy Serpico i nakazał mu milczenie zatykając usta palcem. Ani Igor, ani Telano nie powinni się dowiedzieć, że Emperel nie jest ich biologicznym ojcem. Zburzyłoby to fundamenty, na których zbudował nowy wygląd Wieży - rodziny. Domyślał się jednak, że Telano może być synem samego Usala, albo wysoko położonego demona pod jego rozkazami - Serpico na pewno myślał to samo, odkąd spojrzał w jego czarne oczy. Oby dziad nie wykorzystał tego przeciwko mnie. On pożąda Telano dla siebie. Na to pozwolić nie mogę. Muszę sam mu to powiedzieć, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Trochę podejrzliwie rzucił spod ściśniętych brwi w kierunku starucha. Z tego, co teraz było wiadomo, władał cieniami, ciemnością, a także częściowo światłem.
- Igorze. Jesteś silny jak byk. Jeśli dasz radę, poniesiesz Telano i jego bagaż. Gdyby było Ci za ciężko, daj znać, to nie powód do wstydu - nawet siłacz czasami opada z sił. Musimy bowiem ruszać dalej, bo ta walka już i tak nas spowolniła. Następny przystanek u wyjścia z tunelu. Teraz będzie trzeba trochę nadgonić. Kiedy będą wszyscy gotowi, ruszamy - przemówił Emperel, prostując się i okazując dumną postawę, chociaż musiałby skłamać, gdyby powiedział, że go to nie zmęczyło. Obawiał się, że szybciej będzie potrzebował odpoczynku. Starość jest jak obrzydliwy deser, podany po wspaniałym daniu. Wykrzywił twarz jakby zjadł cytrynę. Był potężnym magiem, to przyznać musiał każdy. Ale plecy, to go teraz nakurwiały.