Barki przecinały falę wzburzonego morza. W oddali koloniści dostrzegli nieznaną dotąd wyspę. W ich sercach wezbrała nadzieja. Ląd faktycznie istniał! Pojawiła się realna szansa na uratowanie starszego ludu! Ciszę rozdarły wrzaski na cześć Sulona oraz Salmara. Statki ostatecznie przybiły do brzegu (51.65). Osadnicy zebrali się, poświęcając chwilę czasu na zbadanie terenu. Gilraen podjął decyzję, że niema potrzeby by przemieszczać się w poszukiwaniu lepszego miejsca, to było idealne by rozpocząć podbój kontynentu. Zabrano się więc, za organizację ratusza. Z pomocą druidycznych umiejętności Leśnych Elfów oraz niewielkim nakładzie pracy, stworzono ten budynek w jednym ze starych drzew, do złudzenia przypominające herbiany dąb (51.65). Nowe miasto otrzymało miano Zin-Sulon, co w wolnym tłumaczeniu oznacza "Chwała Sulonowi". Zwiadowcy donieśli również wieści o niewielkim odcinku rzeki który wpadał do morza opodal ich obozowiska. Rzeka na tym odcinku otrzymała nazwę Lilianne, zaś ogromny las rozpościerający się przed nimi, elfy nazwały Dor'Danil, czyli "Mroczny Las".
Event : -
Faza władzy: Gilraen zwany białym ustanowił standardowe podatki w wysokości 1F za hex.
Faza Frakcji: Po krótkiej naradzie z radcami, Książę nakazał budowę Farmy Zboża (53.63) oraz jednej Zabudowy Miasta (52.61). Z dodatkowo uzyskanych Zasobów Ludzkich, utworzono niewielką ekipę, która rozpoczęła pracę nad kamieniołomem (53.59).Ostatnią decyzją było wyruszenie Mánir'a wraz z jednym oddziałem zbrojnych i uczonych w celu przeszukania kontynentu (użycie zdolności specjalnej, teleportacja do punktu 36.34).
Faza Wojska: Jeden oddział zbrojnych pozostaje w mieście, zapewniając mu obronę i pilnując porządku. Mánir. wraz z kolejnym oddziałem zbrojnych i najlepszymi elfickimi uczonymi, wyruszają do jednego z licznych miejsc na wyspie z których arcymag wyczuwał magię. Zbadanie tych miejsc może dać wiele odpowiedzi, nie wykluczone, że nasunie jeszcze więcej pytań...
Las, który postanowiły zasiedlić elfy okazał się być tak wiekowy, że drzewa mogły pamiętać pojawienie się elfów w Herbii. Ich pnie były ogromne, sięgając na dziesiatki stóp w górę, o rozłożystych, gęstych koronach i mocnych korzeniach. Parasol liści mocno ograniczał dostęp promieni słonecznych do ziemii, dlatego pomiędzy drzewami rosła tylko wysoka i nieliczne krzaki z owocami.
Po teleportacji ekspedycja zastała martwą równinę, wręcz pustynię popiołu, a na horyzoncie szare góry, pozbawione roślinności. Rosły tu jedynie smutne krzewy i okazjonalnie występowały trzęsawiska, ukryte pod warstwą popiołu. Czujnym jak zawsze żołnierzom dokuczało przeczucie, że coś ich obserwuje. Mánir za to czuł w tym mniejscu dziwną moc płynącą z tajemniczej kolumny na horyzoncie. Po dojściu na miejsce okazało się, że jest to wieża. Co wcześniej braliście za gruzy, okazało się być setkami kamiennych istot, które zastygły w bezruchu, zapewnie w próbie wspięcia się na wieżę. Są to potwory o różnych kształtach. Humanodiy, skrzydlaste humanoidy, pająkowate, ptaszyska – czy to możliwe, że była to po prostu makabryczna dekoracja? Na szczycie wieży znajduje się posąg brodatego maga w bogatych szatach, stojącego przed katedrą na której spoczywa starożytna księga czarów.
Szybko okazało się jednak, że posągi wcale nie muszą być tworem dłuta. Bliźniacze maszkary wyskoczyły spod popiołu i szczerząc zęby skoczyły do wściekłego ataku na badające wierzę elfy. Wielki mag postanowił zwalczać ogień ogniem. Uczonym kazał ukryć się w wierzy, a piechurów wysłał do boju. Kilkudziesięciu elfów rzuciło się z mieczami w dłoniach na liczniejsze potwory. Metalowe pancerz i tarcze tym razem sprawdziły się przeciwko kłom i zębom maszkar i walka skończyła się z zaledwie kilkoma straconymi żołnierzami, ale wieloma rannymi.
Bestie te nie przypominały niczego, co wcześniej widziano na herbii. Były dzikie i bezlitosne, morderczo skuteczne w tym co robiły. Patrząc na posągi a na to z czym się starli, w przyszłości mogli spodziewać się znacznie gorszych starć.
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę
Mánir wykorzystał swoje moce by przeteleportować oddział dzielnych elfickich wojowników oraz uczonych, prosto do jednego z wielu punktów z których wyczuwał tą dziwną, nieznaną magiczną energię. Błysk, tumany kurzu. Gdy pył opadł, ich oczom ukazał się smutny i niepokojący widok. Martwa dolina, wypełniona popiołem i zgliszczami, ziemia była całkowicie jałowa. -W tym miejscu musiało stać się coś strasznego, rana zadana temu miejscu wciąż krwawi i niewiadomo czykiedykolwiek się zabliźni- pomyślał Generał. Odwrócił się do swych ludzi. Spojrzał na ich twarze, widział w nich niepokój i lęk. Nic dziwnego, sam czuł... Obecność. -Towarzysze! To dzień który będzie opiewany w balladach, nasze siostry i bracia na kontynencie liczą na nas! To mroczne miejsce skrywa tajemnicę... I moc, siłę która pozwoli naszej rasie odbudować utraconą potęgę! Zdobędziemy się na tytaniczny wysiłek, dla starszego ludu! - odpowiedziały mu okrzyki i skandowanie. Wiedział jak pchnąć nadzieję w serca swoich ludzi.
Ruszyli prosto przed siebie, gdyż tam dostrzegali niewielki snop światła, a sam Wysoki Elf czuł nagromadzoną moc. Ich oczom ukazała się wieża, a wokół nich ruiny, kolejnych kilkanaście kroków, rozwiało jednak myśli o zrujnowanym miejscu. To co wydawało się być resztkami, niegdysiejszej budowli, okazało się najprawdziwszym cmentarzyskiem. Setki zastygłych w bezruchu maszkar. Mánir ani żaden elficki uczony nigdy w życiu nie widział tak przerażających bestii, a słyszeli o nich jedynie w legendach... Gdy byli mali i bardzo niegrzeczni. Potwory były jednak martwę, na całe szczęście. Generał poprowadził swoich ludzi przez to upiorne cmentarzysko, prosto ku wieży i katedry w której znajdowała się doskonale widoczna księga czarów. Oczywiście nic nie mogło pójść gładko. Nagle z ziemi wyłoniły się potwory. Identyczne do tych, które mogli podziwiać jeszcze przed chwilą, te jednak były zdecydowanie za żywe. Jedną krótką komendą, dowódca odesłał uczonych do wieży, a sam ze swoimi wojownikami sięgnął po broń. - Zin-Sulon, Zin-Salamar! Utoczcie krwi bestiom! Niech pożałują, że wychyliły łby ze swych parszywych kryjówek! -Bojowy mag poprowadził żołnierzy prosto na przeciwników. Mniej niż setka odzianych w lśniące zbroje nieludzi, przeciwko całemu rojowi okrutnych monstrów. Bohaterska szarża i śmiertleny taniec... Batalia rozgorzała, mocne zbroje i ostre bronie zwyciężyły w starciu z kłami i pancerzami. Gdy bitewna zawierucha upadła, podliczono straty. Kilku zabitych, ale sporo rannych. Na całe szczęście rany nie były zbyt poważne, jego ludzie wydobrzeją. Uczeni zbadali wieżę oraz katedrę, całe zdarzenie nasunęło jedynie jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi... Mag domyślał się, że inne rasy nie stanowią jednak, aż tak wielkiego zagrożenia jak z początku się zdawało... -Odnieśliśmy dzisiaj wspaniałe zwycięstwo. Światło wygrało z mrokiem, to znak, że Bogowie czuwają... Czuwają i mają nas, starszy lud, nie zaś tych bezmyślnych barbarzyńców w swej opiece! Dzisiejsza bitwa to dopiero początek. Przelane zostanie zapewne jeszcze mnóstwo krwi, ale pomyślcie o swych rodzinach... pomyślcie o swych dzieciach, którzy zostali na kontynencie. Cierpią rasizm i nędzę, tylko dla tego, że inne rasy uważają się za lepsze! Pytam was, moi drodzy! Lepsze? W czym!? W mordowaniu i bezmyślnym chędożeniu!? Przeznaczeniem Starszego Ludu jest mieć ten świat w opiece. Wszelka cywilizacja opiera się na naszych wynalazkach, na naszej zdobyczy, którą wypracowaliśmy umysłem i uczciwą pracą! Znowu odzyskamy hegemonię, ale potrzebne jest poświęcenie i nadzieja... Kto jak nie my, kwiat elfickiego społeczeństwa, może sprostać temu wyzwaniu! Chwyćmy więc za broń w godzinie próby, walczmy bo o to nadchodzi godzina zmartchwystania!
Długousi poczęli skandować imię swego wodza, od niego samego zaś biło zdeterminowanie i ojcowska surowość. Jego lud musiał w równej mierze go kochać, co się go obawiać, tylko za takim przywódcą ludzie pójdą w ogień... Gdy tylko uczeni skończyli oględziny, pochowano zabitych, dano wojakom chwilę czasu na odpoczynek. Gdy elfy odpoczywały, nadały temu smutnemu miejscu nazwę Doliny Końca, górę zaś, która królowała nad całym krajobrazem, nazwano Samotną Górą. Zarządzono wymarsz. Ekspedycja Zjednoczonego Królestwa ruszyła w kierunku kolejnego punktu.
Faza władzy: Zgodnie z zarządzeniem Gilreana, wysłano emisariusza do Rady Unii. Spotkanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
Podatki zostały niezmienione, związku z dobudowaniem zabudowy, przychody Królestwa wzrosły do 10F/Tura.
Faza Frakcji:
Elficki lud rozpoczął wznoszenie kolejnej i ostatniej już zabudowy miasta (52.61). Kolejną decyzją księcia było dokończenie budowy kamieniołomu (53.59). Pozostałe ZL przeznaczono na wzniesienie kolejnych Farm. (53.62,53.61).
Faza Wojska: Oddział Elfów nadal patroluje stolicę. Ekspedycja z uczonymi przemieszcza się zaś do punktu 46.27.