Dwie Boginie Miłości - konkursowe wiersze

1
Oto prace, które wzięły udział w konkursie walentynkowym "Dwie Boginie Miłości".


I miejsce - Hontharon
Hontharon pisze: Co grzesznego widzisz, panie,
W czymś tak pięknym jak jebanie?

Nie bądź głupiec, słuchaj duszy.
Ona mówi prawdę szczerą.
Oddaj się Pani Pokusy.
Kochaj, zanim cię zastrzelą.

Krew się leje, drgają ręce,
Kiedy grot przebija serce.

Nawet Osurela krzyczy,
Czasem jęcząc bardzo głośno,
Gdy z nią kochasz się na pryczy,
Jeśli robisz to dość mocno!

Przyjemności i swawole
Bogom nie są obce wcale.

Zamiast o zbliżeniu marzyć
I przytulać się do świń,
Przestań Osureli służyć,
Dołącz dziś do kultu Krinn!

Zrobi z ciebie swego psa,
Ale rozkosz, szczęście da!

Jeśli takie twe żądania,
Zgrabną młódką cię uraczy...
Niech to, starczy już gadania.
Teraz bierzmy się do pracy!

Z twarz twojej widać jasno,
Że i tobie w spodniach ciasno.

Mówisz, że to nie wypada?
Ja ci na to: Dobre sobie!
Osurela, głupia baba,
Kłamstwo szerzy w tym sposobie.

Seks niedobry? Czcze gadanie!
Ciepłym moczem sikam na nie!

Krinn, w swym boskim ideale,
obserwuje ciebie stale.
Prawym okiem chuć wyzwala.
Lewym za to, zaspokaja.

Uznaj to za jej wezwanie,
Kiedy znów ci kuśka stanie.

II miejsce - Zuris
Zuris pisze: „Ogień Namiętności”

Pani wasza Krinn szalona!
Przez nią cała wieś spalona:
Gdy jej kapłan czasu swego,
Co "adepta" miał nikłego,
Ze świątyni w świat wyruszył
I po drodze dziewki brzuszył.
Do tej wioski, miły Panie,
Przybył wnet na sprawowanie.
Zawczas szopę przygotował,
Chłopów zgraję upolował.
Lał do łbów im mądre rzeczy,
Tak ich wszystkich miał w swej pieczy!
Jak się zgraja zadumała,
To dysputa wnet zawrzała!
Nie zrozumiał nikt słów jego,
Wszyscy głupi za jednego.
Lecz po sobie dać nie znają,
Innym głupstwo wspominają.
Tak kazaniem ich ogłupił,
A ich córki wińskiem upił.
Zgraja cała niepojęta,
O swe dzieci nieprzejęta!
Kapłan zaczął wnet swawolić,
Jedną z drugą w sianku bodzić.
Tak bogini swej hołdował
Młodych panien nie żałował.
Gdy kolejną młódkę młócił,
Zadem świeczkę wnet przewrócił.
I zajęła się stodoła!
Wszystko płonie, krzyk, niedola!
Z drewna przecie wioska była,
Co się w popiół przerodziła.
Z hołdowania wyszła heca:
Wszystko winna była "świeca"!

(Pamflet znaleziony przy martwym mnichu, który najprawdopodobniej umarł ze śmiechu.)


III miejsce - Avral Lithencox
Avral Lithencox pisze: W świątyni rozpusty,
wśród głów ludzi pustych,
stoi sobie ona,
córka Drwimirowa.
Nie róbmy sobie więcej z niej drwin,
imię jej to po prostu obleśne, FE! Krinn.
Świeci swym biustem i pustą też głową,
gotowa zostać chorób wenerycznych królową.


Przyjemności zastała w przydrożnej tawernie,
gdzie miskę wylizała gospodyni Giwernie.
Czyściła dokładnie swoim wielkim jęzorem,
nie odpuściła, lizała z uporem.


Później udała się do znajomego kowala,
gdzie młoty wielkie i grube, tam też poznała.
Tłukli tam razem, metale noc całą,
wśród jęków i potu, z rozkoszą niemałą!


U piekarza poszła kupić ze trzy bułki,
kręciła przez mąkę z pomocą bibułki.
Rosłe buły dwie jej wyrosły,
jednak pleśnią i swądem szybko porosły.


Na straganie jeden młody chłopak stał,
wkrótce pomogła mu, był twardy jak stal.
Zahartowała go i posłała w bój,
zapominając już jaki był jego przyjemny też wuj.


Przy drodze kiedyś dziewczyna zawyła,
na minutkę Krinn ją do siebie sprosiła.
Minutka trwała chwil całych kilka,
Na pośladkach płaczka dostała wilka.


Następnie niezaspokojona poszła do kapłana,
zgubił gdzieś on swój stary puginał.
Jednak nic nie stało na przeszkodzie,
by i Krinn nieźle przy tym powyginał.


Wróciła w końcu do świątyni swojej Pani,
której wyznawcy są całkiem do bani.
Krinn stanęła na piedestale,
pielęgnując związki niestałe.
Obalmy ją póki jeszcze pora,
nim dobierze się do mężów naszych wora.
Pełno wpadnie ich w jej sidła,
nabijmy prędko tę dziwkę na widła.
Niech spłonie maszkara okropna,
pokarze Krinn, bo ta nieroztropna.

III miejsce - Kalkstein
Kalkstein pisze:
O czystości nam prawicie,
Cnocie, ciszy i wierności.
Wiecie wy, smutne dziewice?
W każdej z nas już diabeł gościł.

Wiecie wy, o świątobliwe
coś o życia tego szczęściu?
Czy choć krztyna tej prawdziwej
chuci żyje w was po swym zamęściu?

Myśmy szczęścia wolne duchy,
w żądzy, bólu i radości.
Nie nam lata są posuchy
Rozkosz łoże nasze mości.

Myśmy w pragnień życia szale
Myśmy z życiem swym obyci.
Krinn my dzieci w każdym calu
A wy? Rzekniem: hipokryci.

POZOSTALI UCZESTNICY KONKURSU (w kolejności, w jakiej prace zostały wysłane)
Nekomimi pisze: Tekst rozpowszechniany głównie w Keronie i na terenie Archipelagu ku zrozumiałemu niezadowoleniu kapłanów Córy Sulona.
Och, Osurello, królowo piękności,
Tylko dzięki tobie stale trwam w miłości,
Co z tego, że zgrzybiała, stara i bezzębna,
Jak nadal kochana, wcale nie oziębła?

Zamiast dać potomków, co mnie złożą w grobie,
Zachowała czystość w złocistej ozdobie,
Co mi po dziedzicach, setkach możliwości,
Jeśli nadal mam kochaną w jej okazałości?

Kocham jej zmarszczki, brodawki i parchy,
W których ślady piękna nadal się ostały,
Harem pięknych dziewic z Fenistei mnie nie mami,
Gdyż aż do samiutkiej śmierci wytrwam w monogamii.

Co tam przyjemności, hulanki, swawole,
Gnijąc stary palę w piecu stołem w ozdobne symbole,
Najważniejsze dla mnie jest uczucie stabilności,
W mym łożu inna kobieta nigdy nie zagości!
Autorzy nadal pozostają nieznani.



David Turoug pisze: Autor: Nieznany

Wyznanie

Miłość wielka i gorąca,
To Krinn – Pani, twa cecha jest płonąca!
Nic tu przy niej Osurela,
Która tylko się wybiela…

Chuć w niej wielce mierna,
Chęć działania tylko bierna.
Krinn! Bogini Wielka,
Rozpala wszystkie serca!

Przyjemności Nam tu nie da,
Osurela… marna scheda
Po namiętność sięgnij szczerze
Krinn Ci wręczy - na wieczerzę!

Ogień w sercu podtrzymuje,
Z Krinn Bogini – ja szczytuję!
Żadna w głowie Osurela,
Przy niej chęć ma obumiera.

Herbio szczodra! Herbio droga!
Osurela jest uboga!
Krinn ponętna i powabna,
Tylko Ona jest tak zgrabna.

Osurela zwykła dziewka,
Brzydkie lico, ot mątewka!
Wznośmy modły do Krinn, dumnie,
Wznośmy ręce, ku Niej – tłumnie!
Erriz pisze: Mej miłości nie zrozumie, kto nie wierzy
Ty – sam sobie odpowiedz
Czy kochasz swą panią?
Owszem, całym sercem
Tej wrogiej, czy potępienia pragniesz?
Niech będzie, lecz słabsza wnet
Cóż o Krinn myślisz?
Pani ma, szczęście daje co dzień
Kim jest dla cię Osurela?
Ta nie wiedząca, co dobre
Walczy z najpiękniejszą w świecie
Dwie boginie, dwie walczące
Złudna, złudna bywa Druga
Wystrzegaj się jej.
Jeśliś pewien, że rozumiesz
Od tyłu przeczytaj.

Hoffman Moritsu pisze: WSTĘP:


Kiepski ze mnie poeta, humanista jak z koziej... brody trąba,
Jednak wierzę, że ten wiersz to będzie istna bomba,
Na nagrodę jestem łasy, więc na nią zapoluję,
Powód jest prosty, ów nagroda do mej postaci pasuje,
W innym wypadku pewnie nie wziął bym w tym konkursie udziału,
Gdyż przeważnie nie interesują mnie one w żadnym calu,
Nie przedłużając więc dłużej, nie marnując czasu,
Daję Ci do przeczytania wiersz z elfiego lasu...


CZĘŚĆ WŁAŚCIWA WIERSZA:


Me imię Diarmuid, kochanek posiadam dziś troje,
I jeszcze dziś, chętnie ich potrzeby zaspokoję,
Jestem skromnym wyznawcą Krinn,
Który to nie stroni od nieprzyzwoitych min,
Mężczyzny takiego jak ja, pożądania są proste,
Wystarczą przeto uniesienia miłosne,
Wyznawców zaś Osureli, która nieustannie ozorem mieli,
W swej cnocie kąpieli,
Poza głupimi pomysłami, wiele do powiedzenia nie mieli,
Przeto życie bez ekscesów, bez pożądania,
Godne jest jedynie pożałowania,
Żyć w spokoju, cnocie i celibacie,
Podczas gdy nieopodal orgię macie,
Szczycząc się swą czystością, nie znając znamiona grzechu,
Oszukujecie się wzajemnie, wmawiając sobie, że to nie ma sensu,
W chwili samotności, winniście złościć się do czerwoności,
Z nieokiełznanej przez was jeszcze zazdrości,
Nic tak nie raduje serca, nie zaspokaja naszych żądz,
Jak pełna namiętności noc,
Znamię miłości posiadam, skorzystać z jego przywileju nieomieszkam,
I bardzo chętnie wabiąc śliczne panny do miejsca w którym mieszkam,
Konsumuję ich ciała, nie bacząc na status społeczny,
Droga ta, jest jednak różami pełnych kolców usłana,
Gdyż romans z kobietą bywa nieraz nader niebezpieczny,
Zwłaszcza, gdy nie dasz jej tego, czego będzie od Ciebie oczekiwała,
Dziś znów przyszła do mnie piękna kobieta,
Kobieta, która z niejednego pieca już pieczywo brała,
Zwykle właśnie taka, większą miłością do świata pała,
Co do pały, zwłaszcza w wielkie upały,
Kobiety w skromnym odzieniu, które zawsze nam się bardziej podobały,
Zawsze mają niecne zamiary,
Jednak do mężczyzny z większymi walorami,
Kobiety większą znacznie miłością pałały,
By jednak ów panny, mężczyzn swych zaspokoić chciałały,
Winny kusić ich swymi wdziękami dzień cały,
Kobiety, które swym mężczyznom uśmiechy ofiarowywały,
I pocałunki składać na swych ustach dawały,
Zwykły szczęście im ofiarować, poza wszelkie możliwe miary,
Nie trzeba więc w bóstwo żadne wiary,
By wiedzieć, jak spożytkować energię w upały,
Nie są to żadne czary, a żeby tylko zadziałały,
Wystarczy wieść pełnie żywot cały
Przeto każdy z nas z życia korzystać winien,
Wówczas ze szczęściem w żywocie swym sie nie rozminie,
Fałszywego bóstwa jednak, które powtarzać swym wyznawcom lubi,
Iż żądze nasze powinniśmy kontrolować,
Oraz, iż to nie szczęście jest w życiu najważniejsze, mówi,
Nie da się miłować,
,,Że to diabelski czyn, współżyć z kilkoma"
Z takimi argumentami można się schować,
To jedynie zazdrośnicy mowa,
Gdyż pozbawiona wrodzonego uroku dama,
Zwykła być najbardziej sfrustrowana,
Gdyż nie jest to nowość żadna,
Iż tylko ładna, z lubażnym uśmiechem na twarzy panna,
Zwykła cieszyć się większym powodzeniem, amantów większym zapasem,
Niż te panny, które jedynie odstraszają swym wyglądem i zapachem,
Każdy, szanujący się bogini Krinn wyznawca,
Nie obywa się bez matactwa,
Dla przyjemności ostrej jak nóż bowiem,
Zdecydowanie za Krinn się opowiem,
Owoc to zakazany, wręcz kontrakt z diabłem,
Lecz smaczniejszy jest owoc zakazany, nawet jeśli przesiąknięty jadem,
Nieskończona pasja, nie do zatrzymania,
Która wciąż pobudza mnie coraz bardziej do działania,
Gry, pełne iluzji, zrozumienie tego wszystkiego,
Sprawiły, że nie jestem już człowiekiem, cnotkom nic do tego,
Być wyznawcą Ostureli, taką mamy dzisiaj modę,
Lecz tylko zdechła ryba, płynie razem z prądem,
Nieustannie zapraszam młode panny, do przejścia mego domu progu,
Stopniowo deprawując je, w buncie przeciw bogu,
Me imię Diarmuid, kochanek posiadam dziś troje,
Nie mogę już czekać, idę, ich potrzeby zaspokoję...

Deirdre pisze: Krinn paskudna i brzydka,
patronka złej miłości dzika,
na pewno nie zachwyca,
choćby pytać byka.

Jej czary mamią biedaków,
za pomocą oparów z maków,
chcą ukryć kapłanki pryszczate,
kobiety niecycate,
myśli zbereźne,
uczynki podstępne,
włochy spod pachy,
toż to nie do wiary!

A co się w jej kręgach wyprawia,
to nie do opisania!
Nikt tam nie docenia siły miłości prawdziwej,
spokojnej, pięknej i jedynej.

Ma jakieś rytuały i myśli że jest cwana,
ale w ten sposób nie zdobędzie ni wała!
Może tylko chłopa,
co na jej widok nie schowa się do klopa.

Piękna Pani Osurela,
tylko łagodnie patrzy
uśmiecha się delikatnie,
ach, jak cudownie!

Morał z tego wiersza krótki i niektórym znany
Nie wierz we Krinn, bo Cię spotka żywot krótki i marny.

Aodhamair pisze:
Grzeczne ukłony i ciche westchnienia,
Przechadzki z przyzwoitką nie do zapomnienia,
Romantyczne geściki, wyznania miłości -
Wszystek to mżonki kobiecej próżności.

Zabawy takie dla wiotkich jak trzcina,
Które mężczyzna bierze, potem zapomina -
Pochwycić nie umieją na dłużej jego myśli,
Łudząc się, że kobiercem uwiążą go ściślej.

Lecz na wiatr rzucane liche przyrzeczenia
Nie są w stanie uczucia podtrzymać płomienia.
Babskie gierki niedojrzałe brzydną góra w miesiąc,
Każdy skoczy w bok, znudzone serce lecząc.

Kobiecy urok wszak nie tkwi w cnotliwości,
Lecz w drapieżnym charakterze, kroku zmysłowości,
Kocim bioder ruchu, ognistych spojrzeniach,
Sekretach na ustach o smaku istnienia.

W ramionach co koją i w udach gorących,
Swym silnym uściskiem kochanka chwytających,
W dzikiej zmienności, w wyzwaniu, w uśmiechu,
Który każdego warty będzie grzechu.
A na koniec bonus, już poza konkursem - wierszyk naszego ulubionego Vasa
Vasemir pisze: Jest jedna barwami panna malowana,
wiotka i zgrabna, wielkich dzieł warta,
przez Elfki czczona… nieco rozwarta
- tylko, gdy nikt nie widzi, taka niby cwana!

Za dnia - kazania, mowy wspaniałe,
o czystości serc, dusz i ciała całe.
W nocy - płacz i zębów zgrzytanie,
bo pod ręką żadnego chłopa na stanie.

Elfowie - wiadomo, innych Elfów wolą,
Człowieki - nędznicy, żony swe piorą,
Uratai - dzikusy, brudne mają pluje,
Krasnale - cholera... aż rymu brakuje

Nie ma co począć paszczur Osurela,
nago paraduje, trze się o obcych,
ale na taki ryj nie znajdziesz mocnych
- a cnota śmierdnie jej niby makrela

Woń się niesie od Taj po Salu,
sam Bóg Rybak jęczy po mału,
bo nawet on zjawisk potwornych takich nie widział,
choć niejedną martwą syrenę kuśką swą już miział.

Wśród bogów nieomal popłoch i trwoga,
niejedna już potartą została nieśmiertelna noga.
Gdy wypłosz ten wchodzi na święte salony,
wszyscy udają, że i u niej są balony,

A tu, cóż... murarzowi pewnie wpadłaby w oko ta deska
i nawet dziki warg nie chciałby z nią “na pieska”.
Nazira ludzie szerokim wielce obchodzą ją łukiem,
strachliwe dzieci w potworzycę rzucają ciężkim brukiem.

Drzewa chowają gałęzie i wnet nóg dostają,
gdy szkarada się zbliża, a spomiędzy nóg jej zwisa
paskudna narośl, wodorost, co zaskakuje i flisa,
i nawet ślepi gromko na jej widok brechtają.

Nos krzywy jak Daugon, pysk cały w syfach,
mawiają po karczmach, że to u niej "w najtańszych taryfach".
Każde choróbsko tamój dostaniesz,
jeśli w jej obecności… wiesz, wstaniesz.

O czystości prawi, wstrzemięźliwości wspaniałej,
Kapłani nie mówią o rzyci jej zaropiałej,
a z taką twarzą, wielce niewyjściową,
mało kto miałby jeszcze wolę życiową.

Oblicze tak ma szkaradne, głos ropuchy starej,
bo serce zazdrości pełne, zazdrości wiecznie jarej.
Krinn, wspaniałej po trzykroć, ni w calu nie dorównuje,
marzyć tylko może, gdy Pokusa kochanków rachuje.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Prace konkursowe – zbiór dzieł”