BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu

Napisz nazwę forum od tyłu i dodaj sumę liczb 32 i 11.:

To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.

:D:);):(:o:shock::?8-):lol::x:P:oops::cry::evil::twisted::roll::!::?::idea::arrow::|:mrgreen::geek::ugeek:

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Fajny pomysł, też coś dołożę.

Ogólnie Arbuth przez całą podróż pomagał jak mógł, rzadko zdarzało się również by nie miał do opowiedzenia jakiejś anegdotki czy żarciku. Sprokurował nawet raz dosyć zjadliwy gulasz z królika, ale żadne z was nie nazwałoby tego szczytem kulinarnego kunsztu.

- Skomentował że taka butelczyna to gorzej jak pół litra cytrynówki na dwóch.
- Jest kowalem, nawet całkiem niezłym.
- W bitwie pod Mayeną stracił najlepszego przyjaciela.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Miałam to napisać wcześniej, ale jakoś wypadło mi z czerepu.

Wieczoru poprzedzającego końcówkę pierwszego posta, Luiza odkorkowała butelczynę Est Est, rocznik zero, że tak powiem. Podczas upojnego popasu mogliśmy stać się bardziej niż zwykle wylewni. Piszcie pod tym postem, mili moi, co też wasi śmiałkowie mogli o sobie chlapnąć.

Zacznę, żeby was zachęcić:
• Luiza ostatnie kilka lat spędziła w Toussaint, skąd też wytargała butelczynę, którą osuszaliście ze smakiem
• przebąkiwała coś o tym, że owa flaszeczka jest powodem, dla którego nigdy już nie zobaczy Beauclair
• mogliście zauważyć, że wspominając bytność w księstwie, często zerkała na Giovanniego
• powiedziała, że urodziła się i wychowała w wędrownym cyrku "Księżycowi", działającym na terenie Aedirn aż do wojny

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Nie chwaląc się, ogłaszam, że sesja ruszyła. Szanowni Państwo mogą już odpisywać i działać swoimi postaciami. Kolejka odpisów nie obowiązuje, chyba że poproszę inaczej i zawczasu o tym poinformuję. W swoich pierwszych postach w przygodzie możecie wzbogacić narrację dotychczasowymi poczynaniami waszej postaci w podróży, przemyśleniami lub czymkolwiek co uznacie za stosowne. Macie tu wolną rękę, tak długo, jak będzie to względnie logiczne i nie będzie kolidowało z pomysłami innych graczy. Możecie też, zachęcam do tego, rozmawiać ze sobą. Organizacyjnie macie też chwilę (zwłaszcza jeśli wasza postać ma większy bagaż) na zdecydowanie, co zabieracie ze sobą zsiadając z wozu (lub nie zsiadając, wasza wola). Wszelkie deklaracje, chęci testów, etc. zawieracie w narracji, a te bardziej dyskretne do mnie na prywatną.

Niniejszy temat zostawiam przy życiu, by służył nam w celach organizacyjnych na czas trwania sesji. Logujcie się też regularnie na discorda, tam również pojawią się informacje.
Powodzenia na szlaku!

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Guede [Bot] pisze: (Napisz jej koniecznie o tych z zawodach podczas postoju i swoim przydupasie)

Zapomniałem pochwalić doboru nazwiska twojego zucha i przy okazji zapytać, czy nie miał może jeszcze dwóch towarzyszy broni, którzy nazywali się Grezzo i Cazzo.
(Ok, powiem jej to!)

Miał. Niestety obaj polegli w dolinie Molte Volte.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Nie sraj żarem, panie kapitanie. Myślałem, że to oczywiste. Ale panienkę Juno gorąco namawiam do dogadania się i chętnie podyskutuje na PW. Nawet Guede nas tam nie dosięgnie.
Nie ucz dziada jak charchać. I żebyś się nie zdziwił.

(Napisz jej koniecznie o tych z zawodach podczas postoju i swoim przydupasie)
Nawet mieliśmy dobry pomysł, nie?
Zapomniałem pochwalić doboru nazwiska twojego zucha i przy okazji zapytać, czy nie miał może jeszcze dwóch towarzyszy broni, którzy nazywali się Grezzo i Cazzo.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Guede [Bot] pisze:
Jeśli chodzi o jakieś powiązania - myślę, że każdy kto miał coś do czynienia z Brenną może być powiązany z Giovannim. Medycy Melitele też, pewnie kiedyś był ranny. Co to kobiety-kota, to może był na wikcie owego szlachciura. Przynajmniej do czasu.
Powiązania to całkiem spoko opcja, ale nie mnóżmy ich zanadto nie zapętlajmy, bo wyjdzie z tego seria mało wiarogodnych zbiegów okoliczności i okaże się, że każdy poznał się z każdym po dwa razy, jeszcze przed podróżą, choć są zupełnie z innych stron Kontynentu.
Nie sraj żarem, panie kapitanie. Myślałem, że to oczywiste. Ale panienkę Juno gorąco namawiam do dogadania się i chętnie podyskutuje na PW. Nawet Guede nas tam nie dosięgnie.

Natomiast co do reszty - wspaniale opisana wspólna podróż. Tak było! Myślę, że będzie ciekawie, zważywszy na faktycznie sporą różnorodności charakterów. Zobaczymy co nam wyjdzie. Swoje KP dostarczę najpewniej dziś i będę myślał nad tym co się działo nieco wcześniej. Nawet mieliśmy dobry pomysł, nie?

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Jeśli chodzi o jakieś powiązania - myślę, że każdy kto miał coś do czynienia z Brenną może być powiązany z Giovannim. Medycy Melitele też, pewnie kiedyś był ranny. Co to kobiety-kota, to może był na wikcie owego szlachciura. Przynajmniej do czasu.
Powiązania to całkiem spoko opcja, ale nie mnóżmy ich zanadto nie zapętlajmy, bo wyjdzie z tego seria mało wiarogodnych zbiegów okoliczności i okaże się, że każdy poznał się z każdym po dwa razy, jeszcze przed podróżą, choć są zupełnie z innych stron Kontynentu.

Zasadniczo trzymajmy się tego, że zdążyli się poznać w podróży i polubić. Raz, że niedola zbliża do siebie ludzi, a kompani są na trakcie często nieodzowną koniecznością. Pamiętacie cytat z Czasu Pogardy?
I towarzysze. Kumple. Druhowie. Bo ten kto jest sam, musi zginąć – z głodu, od miecza, od strzały, od chłopskich kłonic, od stryczka, w pożarze. Kto jest sam, ten ginie – zadźgany, zatłuczony, skopany, splugawiony, jak zabawka przekazywany z rąk do rąk.
Myślę, że trafia w sedno, nawet jeśli nie zostaliście jeszcze pełnoprawną hanzą.

Muszę was też pochwalić już na starcie, bo stworzyliście ciekawe, ale także różne od siebie pod względem życiorysów i charakterów postacie, co zapowiada nam interesującą dynamikę pomiędzy nimi. Widzę nawet jak mogłoby to wyglądać w ich dotychczasowej podróży (spędzili przynajmniej tydzień na trakcie, a konkretniej na wozie, na którym razem z dobytkiem wiezie ich kupiec Kuszwa, choć niewykluczone, że Giovanni podróżuje obok, jeśli ma swojego wierzchowca).

No bo tak, mamy Arbutha krasnoluda-weterana, który bez wątpienia znalazłby niejeden wspólny temat z Giovannim. Porozumienie między wiarusami bywa uniwersalne, międzynarodowe i międzyrasowe, nawet jeśli walczyliby po różnych stronach. Nie muszę też chyba dodawać, że obecność dwóch bitnych, uzbrojonych po zęby skurwieli w kompanii powoduje również to, że podróżuje się zdecydowanie bezpieczniej?
Szelmę Luizę też wzięli do kompanii, bo prawo drogi traktuje zostawienie kogoś samotnie na szlaku jako kutasi ruch. Zresztą nikt nie powiedział, że jest zupełnie nieprzydatna. Ot, mogłaby zabawiać współpasażerów szpasami podczas postojów. No i pilnować, żeby żaden złodziej nie pokradł się do wozu i okradł poczciwca Kuszwy.
Przydatność Kłoski jest oczywista, a może okazać się nieoceniona. Raz, że mało kto nie lubi pożytecznych kapłanek Melitele. Dwa, że dobry zielarz i medyk w podróży jest na wagę złota. Strujesz się nieświeżym prowiantem albo zaczerpniętą wodą? Sraczka po grzybkach zebranych podczas popasu? Odparzenia i bóle spowodowane długą podróżą w niewygodnej pozycji? Rany i poważniejsze obrażenia po tym, jak pogoniły za wami wilki lub bandyci? Wiesz do kogo uderzać.
A do tego wszystkiego kupiec Kuszwa służący wozem i dzielący się z podróżnymi swoimi zapasami, szczęśliwy, że ktoś osłania mu plecy. Poza kupiectwem jest też bardzo dobrze poinformowany - podróżując po świecie zna się niezogrzej na geografii i całkiem nieźle na bieżącej sytuacji politycznej. Jako, że rozmowa zabija czas w podróży jak nic innego - zapytany chętnie dzieli się z wami tą wiedzą. Niepytany też.

W sumie mam pomysł. Póki jeszcze się zbieramy (na chwilę obecną dostałem na skrzynkę trzy gotowe karty, z czego dwie wymagają drobnych poprawek), możecie też proponować poniżej zdarzenia, które mogły się wam przytrafić w dotychczasowej podróży. Nie tylko spotkania z bandytami albo potworami albo inne niebezpieczeństwa, mogą być drobne pierdoły, wypite razem gąsiorki, piękne widoki, które was zachwyciły, anegdoty i interakcje z pozostałymi (rozmowy, kłótnie, momenty szczerości). Jeżeli zależy wam na dyskretnych działaniach, podeślijcie mi je na skrzynkę z tytułem "W podróży" czy coś.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Ej, niczego sobie ten Giovanni. I jeszcze lubi jak mu w sakwie brzęczy. Coś czuję, że znajdą z Lusią wspólny język. Napiszę PW jak mi szef policzy punkty klepnie kape.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Chyba w takim razie ja powinienem się ujawnić także. Miałem nieco w dupie przydatność, dlatego wziąłem sobie giermka, który dźwiga mi pawęż. Po co mi pawęż? Nie mam pojęcia ale wygląda to dobrze. Może jednak po kolei.

Oto więc Giovanni Stronzo z Lan Exeter. Kovirski kusznik i kondotier. Doświadczony strzelec, który brał udział w niejednej bitwie. Ostatnio pod Brenną. Lata doświadczenia uformowały w Giovannim jasny system wartości: najbardziej lubi zapłatę w noblach i bizantach; dukaty, floreny i korony także akceptuje. Na orena i grosz srebrny krzywo spojrzy ale przyjmie. Natomiast lintary i talary dużo chętniej. Denary to denary, czasem trzeba. Miedziaki jednak uważa za niewarte swej uwagi. Teraz podróżuje na północ, w dłuższej perspektywie na rodzinne ziemie, a za kompana ma swojego dzielnego pomocnika, rodowitego Temerczyka - Krasulaka, który to obsługuje pawęż pracodawcy.

Jeśli chodzi o jakieś powiązania - myślę, że każdy kto miał coś do czynienia z Brenną może być powiązany z Giovannim. Medycy Melitele też, pewnie kiedyś był ranny. Co to kobiety-kota, to może był na wikcie owego szlachciura. Przynajmniej do czasu. Oczywiście to tylko luźne pomysły, kto chce coś rozpracować głębiej - niech wali śmiało.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

Jak zwykle dałam się nabrać na ściemę pt. "możesz być kim chcesz" i wszystko psu w dupę. Nagle trzeba być przydatnym (!). Pfff. Romantykom to zawsze wiatr w oczy i chuj w rzyć, no.

Łapcie więc tendencyjną junową postać wymyśloną na biegu - Luiza Tenebris. Szerzej (czy też w ogóle) znana jako Minou - kobieta kot - akrobatka i artystka sceniczna. Występująca w cyrkach, teatrach, knajpach, a nawet prywatnych posiadłościach i zamtuzach. To znaczy tak było do czasu aż nie wpadła z wysypującymi się z torby precjozami jednego z wielmożów, u którego imprezę uświetniała swoimi wygibasami. Nie jej wina, że szlachciura był kutwa, ale jakoś nie chciał słuchać jej argumentów, więc musiała zatkać mu tę wielką gębę. Być może odrobinkę przesadziła. Umyka teraz do Novigradu, azylu szukać, bo to ponoć wolne miasto jest, spod innych krajów jurysdykcji wyjęte.

Nie mam na razie pojęcia jak połączyć ją bliżej z resztą postaci, ale popracuję nad tym jutro, gdy (ponownie) zasiądę do KP. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, to niech się nie krępuje (tu albo na PW), będzie mi lżej i milej. Może nawet zapomnę o koszmarze przydzielania punktów.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

No to z Sherdsem mamy komplet. Niemniej myślę, że znalazłoby się przynajmniej jeszcze jedno miejsce w drużynie, jeżeli ktoś się zdecyduje.

Co do Kłoski, oprócz dbania o ranę Arbutha, postać miałaby zdecydowanie więcej powodów do przebywania w kompanii. W pierwszym poście wspominałem, że podróżujecie również w towarzystwie kupca z Ellander (gdzie mieści się świątynia Melitele, której przełożoną jest Nenneke). Jejmość kupiec (niech będzie mu Kuszwa), handlarz artykułami rozmaitemi (z przewagą żelaznych i zaopatrzenia) zabrał się stamtąd wozem, a na ten wóz mógł też śmiało pielgrzymującą kapłankę. Wychowanki tego kultu cieszą się szczególną estymą w Ellander (jak i na całym bez mała Kontynencie), słynąc ze swoich uzdrowicielskich talentów, potrzebnych zwłaszcza po wojnie.

Resztę milusińskich także zachęcam, by wzięli przykład z kolegów i tworzyli postacie posiadające praktyczne, przydające się na szlaku zdolności. Wiedza i kompetencje społeczne są zawsze w cenie, ale w naszej przygodzie nie zaszkodzi wam również talent czy dwa w dziedzinie walki lub szeroko rozumianego "przetrwania".

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

To tak już oficjalnie, Arbuth Zerric, do usług. Krasnolud, kowal i weteran wojenny, lewe oko mi bandyta po drodze przejechał sztyletem, paskuda jedna, goić się będzie pewnie z tydzień. Za sobą zostawiam spalony dom, przed sobą widzę nowe możliwości. Zmierzam do Novigradu, gdzie mam zastać swoich ziomków z wojska. Ponoć otworzyli kuźnię i potrzeba tam takich jak ja.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

A ja bym chciał przedstawić Kłoskę, adeptkę świątyni Melitele, wychowankę arcykapłanki Nenneke, uzdrowicielkę i zielarkę. Wyruszyła na bosą pielgrzymkę w stronę Novigradu, by leczyć podróżnych, zdobywać wiedzę o świecie i poszukiwać piękna w przyrodzie, umacniając swoją wiarę i ducha.

Fajnie by było, gdyby któryś z kompanów był lekko ranny - wtedy moja postać miałaby pretekst do podróżowania w towarzystwie.

Kapejkę podeślę później.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

No ma to sens. Przyznam się że nie mam ogromnego doświadczenia w sesjach, więc nie wpadło mi do głowy że tak oczywiste rozwiązanie mogło już zostać przyjęte za normę. Pisałeś o dogadywaniu się o relacjach na PW, to miałem wrażenie że najpierw ustalamy rzeczy a potem robimy Kape. Ale już wszystko jasne i git.

Re: Sesja w świecie „Wiedźmina”

A jak byś chciał inaczej? Przewidywałem, że jak skończycie, zechcecie podzielić tu pokrótce swoimi planami na postać i tym, co wiedzą o niej pozostali podróżni. Tak jak ty teraz.