Jeśli chodzi o jakieś powiązania - myślę, że każdy kto miał coś do czynienia z Brenną może być powiązany z Giovannim. Medycy Melitele też, pewnie kiedyś był ranny. Co to kobiety-kota, to może był na wikcie owego szlachciura. Przynajmniej do czasu.
Powiązania to całkiem spoko opcja, ale nie mnóżmy ich zanadto nie zapętlajmy, bo wyjdzie z tego seria mało wiarogodnych zbiegów okoliczności i okaże się, że każdy poznał się z każdym po dwa razy, jeszcze przed podróżą, choć są zupełnie z innych stron Kontynentu.
Zasadniczo trzymajmy się tego, że zdążyli się poznać w podróży i polubić. Raz, że niedola zbliża do siebie ludzi, a kompani są na trakcie często nieodzowną koniecznością. Pamiętacie cytat z
Czasu Pogardy?
I towarzysze. Kumple. Druhowie. Bo ten kto jest sam, musi zginąć – z głodu, od miecza, od strzały, od chłopskich kłonic, od stryczka, w pożarze. Kto jest sam, ten ginie – zadźgany, zatłuczony, skopany, splugawiony, jak zabawka przekazywany z rąk do rąk.
Myślę, że trafia w sedno, nawet jeśli nie zostaliście jeszcze pełnoprawną
hanzą.
Muszę was też pochwalić już na starcie, bo stworzyliście ciekawe, ale także różne od siebie pod względem życiorysów i charakterów postacie, co zapowiada nam interesującą dynamikę pomiędzy nimi. Widzę nawet jak mogłoby to wyglądać w ich dotychczasowej podróży (spędzili przynajmniej tydzień na trakcie, a konkretniej na wozie, na którym razem z dobytkiem wiezie ich kupiec Kuszwa, choć niewykluczone, że Giovanni podróżuje obok, jeśli ma swojego wierzchowca).
No bo tak, mamy
Arbutha krasnoluda-weterana, który bez wątpienia znalazłby niejeden wspólny temat z
Giovannim. Porozumienie między wiarusami bywa uniwersalne, międzynarodowe i międzyrasowe, nawet jeśli walczyliby po różnych stronach. Nie muszę też chyba dodawać, że obecność dwóch bitnych, uzbrojonych po zęby skurwieli w kompanii powoduje również to, że podróżuje się zdecydowanie bezpieczniej?
Szelmę
Luizę też wzięli do kompanii, bo prawo drogi traktuje zostawienie kogoś samotnie na szlaku jako kutasi ruch. Zresztą nikt nie powiedział, że jest zupełnie nieprzydatna. Ot, mogłaby zabawiać współpasażerów szpasami podczas postojów. No i pilnować, żeby żaden złodziej nie pokradł się do wozu i okradł poczciwca Kuszwy.
Przydatność
Kłoski jest oczywista, a może okazać się nieoceniona. Raz, że mało kto nie lubi pożytecznych kapłanek Melitele. Dwa, że dobry zielarz i medyk w podróży jest na wagę złota. Strujesz się nieświeżym prowiantem albo zaczerpniętą wodą? Sraczka po grzybkach zebranych podczas popasu? Odparzenia i bóle spowodowane długą podróżą w niewygodnej pozycji? Rany i poważniejsze obrażenia po tym, jak pogoniły za wami wilki lub bandyci? Wiesz do kogo uderzać.
A do tego wszystkiego kupiec
Kuszwa służący wozem i dzielący się z podróżnymi swoimi zapasami, szczęśliwy, że ktoś osłania mu plecy. Poza kupiectwem jest też bardzo dobrze poinformowany - podróżując po świecie zna się niezogrzej na geografii i całkiem nieźle na bieżącej sytuacji politycznej. Jako, że rozmowa zabija czas w podróży jak nic innego - zapytany chętnie dzieli się z wami tą wiedzą. Niepytany też.
W sumie mam pomysł. Póki jeszcze się zbieramy (na chwilę obecną dostałem na skrzynkę trzy gotowe karty, z czego dwie wymagają drobnych poprawek), możecie też proponować poniżej zdarzenia, które mogły się wam przytrafić w dotychczasowej podróży. Nie tylko spotkania z bandytami albo potworami albo inne niebezpieczeństwa, mogą być drobne pierdoły, wypite razem gąsiorki, piękne widoki, które was zachwyciły, anegdoty i interakcje z pozostałymi (rozmowy, kłótnie, momenty szczerości). Jeżeli zależy wam na dyskretnych działaniach, podeślijcie mi je na skrzynkę z tytułem "W podróży" czy coś.
[quote]Jeśli chodzi o jakieś powiązania - myślę, że każdy kto miał coś do czynienia z Brenną może być powiązany z Giovannim. Medycy Melitele też, pewnie kiedyś był ranny. Co to kobiety-kota, to może był na wikcie owego szlachciura. Przynajmniej do czasu. [/quote]
Powiązania to całkiem spoko opcja, ale nie mnóżmy ich zanadto nie zapętlajmy, bo wyjdzie z tego seria mało wiarogodnych zbiegów okoliczności i okaże się, że każdy poznał się z każdym po dwa razy, jeszcze przed podróżą, choć są zupełnie z innych stron Kontynentu.
Zasadniczo trzymajmy się tego, że zdążyli się poznać w podróży i polubić. Raz, że niedola zbliża do siebie ludzi, a kompani są na trakcie często nieodzowną koniecznością. Pamiętacie cytat z [i]Czasu Pogardy[/i]?
[quote]I towarzysze. Kumple. Druhowie. Bo ten kto jest sam, musi zginąć – z głodu, od miecza, od strzały, od chłopskich kłonic, od stryczka, w pożarze. Kto jest sam, ten ginie – zadźgany, zatłuczony, skopany, splugawiony, jak zabawka przekazywany z rąk do rąk. [/quote]
Myślę, że trafia w sedno, nawet jeśli nie zostaliście jeszcze pełnoprawną [i]hanzą[/i].
Muszę was też pochwalić już na starcie, bo stworzyliście ciekawe, ale także różne od siebie pod względem życiorysów i charakterów postacie, co zapowiada nam interesującą dynamikę pomiędzy nimi. Widzę nawet jak mogłoby to wyglądać w ich dotychczasowej podróży (spędzili przynajmniej tydzień na trakcie, a konkretniej na wozie, na którym razem z dobytkiem wiezie ich kupiec Kuszwa, choć niewykluczone, że Giovanni podróżuje obok, jeśli ma swojego wierzchowca).
No bo tak, mamy [b]Arbutha[/b] krasnoluda-weterana, który bez wątpienia znalazłby niejeden wspólny temat z [b]Giovannim[/b]. Porozumienie między wiarusami bywa uniwersalne, międzynarodowe i międzyrasowe, nawet jeśli walczyliby po różnych stronach. Nie muszę też chyba dodawać, że obecność dwóch bitnych, uzbrojonych po zęby skurwieli w kompanii powoduje również to, że podróżuje się zdecydowanie bezpieczniej?
Szelmę [b]Luizę[/b] też wzięli do kompanii, bo prawo drogi traktuje zostawienie kogoś samotnie na szlaku jako kutasi ruch. Zresztą nikt nie powiedział, że jest zupełnie nieprzydatna. Ot, mogłaby zabawiać współpasażerów szpasami podczas postojów. No i pilnować, żeby żaden złodziej nie pokradł się do wozu i okradł poczciwca Kuszwy.
Przydatność [b]Kłoski[/b] jest oczywista, a może okazać się nieoceniona. Raz, że mało kto nie lubi pożytecznych kapłanek Melitele. Dwa, że dobry zielarz i medyk w podróży jest na wagę złota. Strujesz się nieświeżym prowiantem albo zaczerpniętą wodą? Sraczka po grzybkach zebranych podczas popasu? Odparzenia i bóle spowodowane długą podróżą w niewygodnej pozycji? Rany i poważniejsze obrażenia po tym, jak pogoniły za wami wilki lub bandyci? Wiesz do kogo uderzać.
A do tego wszystkiego kupiec [b]Kuszwa[/b] służący wozem i dzielący się z podróżnymi swoimi zapasami, szczęśliwy, że ktoś osłania mu plecy. Poza kupiectwem jest też bardzo dobrze poinformowany - podróżując po świecie zna się niezogrzej na geografii i całkiem nieźle na bieżącej sytuacji politycznej. Jako, że rozmowa zabija czas w podróży jak nic innego - zapytany chętnie dzieli się z wami tą wiedzą. Niepytany też.
W sumie mam pomysł. Póki jeszcze się zbieramy (na chwilę obecną dostałem na skrzynkę trzy gotowe karty, z czego dwie wymagają drobnych poprawek), możecie też proponować poniżej zdarzenia, które mogły się wam przytrafić w dotychczasowej podróży. Nie tylko spotkania z bandytami albo potworami albo inne niebezpieczeństwa, mogą być drobne pierdoły, wypite razem gąsiorki, piękne widoki, które was zachwyciły, anegdoty i interakcje z pozostałymi (rozmowy, kłótnie, momenty szczerości). Jeżeli zależy wam na dyskretnych działaniach, podeślijcie mi je na skrzynkę z tytułem "W podróży" czy coś.