POST BARDA
Młoda, ruda Sandra Domell nie znaczyła wiele dla Huberta, który bardziej zainteresowany był miłymi uściskami Gustawy i komplementami sypanymi tak ze strony Labrusa, jak i innych piratów. - Czy magia gnoma nie jest właśnie tym: przewagą, jakiej normalnie byśmy nie mieli? - Zapytał z cwanym uśmiechem pod podkręconym wąsem.
Gustawa potrzebowała chwili, by nacieszyć się uśmiechniętą twarzą Huberta. Kobieta kolejno przeniosła się do Labrusa, skutecznie zamykając mu usta przed kolejnymi mądrościami, a później wyściskała Aspę, Uronga i nawet ucałowała Verę, o ile ta nie uciekła jej zawczasu. Nastroje były szampańskie, pijane i beztroskie, niewielu, a może nawet nikt nie przejął się losem Sandry.
- Hej, Verka, nie zjesz z nami?! - Dopytał ucieszony Hewelion, którego bardziej zainteresowała deska serów niż los nieznajomej kobiety, której wyroku nie zdążył nawet doczytać na plakacie. - Karlgard ci nie ucieknie!
Ogłoszenie, które Umberto rzuciła do swoich ludzi, odbiło się echem. Głosy przycichły, ale tylko na chwilę, wielu nie słyszało nawoływań kapitan przez wesołe dźwięki muzyki płynącej ze skrzypiec i rozmów. Parę znajomych twarzy załogantów odwróciło się ku Verze, czekając, aż ta rzuci kolejne, może nieco bardziej konkretne rozkazy lub wycofa się ze swoich postanowień. Nikt nie wskazał miejsca bytowania Ashtona i Iriny.