Re: Sieć ulic Portu Erola

16
Wzmocnienie Kamiennej Skóry jednocześnie pomogło, a przy tym nic nie dało. Przeciwnicy na tyle wyczuli Tessę, by wiedzieć, kiedy wykonać unik, kiedy zasypać ją gradem ciosów, a w którym momencie uderzyć z całej siły, tak, by zadawać malutką ranę. To wciąż były minimalne obrażenia, ale z każdą sekundą walki pojawiało się ich coraz więcej. Były dekocentrujące i irytujące, a przy tym również zaczynały boleć. To jak swędzenie, którego nie idzie się pozbyć, z tą różnicą, że Pół Elfkę swędziała duma. Kiedy zajrzała pod kaptury swym wrogom, mogła zauważyć, że choć starają się walczyć z całych sił i wygrać, to nie wszystko na co ich stać. Starały się ciała, a nie umysły, co dostrzegła w ich oczach i co tak mocno ją rozeźliło, zmuszając do wplątania w swą obronę kontratak.
Dawka many ponownie zaczęła formować się w dłoni atakowanej, przybierając formę strzały z ognia i błyskawicy. Czar nie był do końca przygotowany. Czerwonowłosa zmuszona została do użycia zaklęcia jeszcze nim te nabrało pełnię mocy, choć i tak było niezwykle destrukcyjne. Przeciwnicy zlękli się, a ich ataki przybrały na sile. W skutek tego na ciele Tessy pojawiały się dodatkowe rany. Ręce miała już całe pokryte w cieniutkich, delikatnie krwawiących i szybko-krzepnących rankach, które pokrywały również jej nogi, tors oraz w paru miejscach szyję. Grzmot, w niepełnej formie, został uwolniony i skierowany w stronę przeciwnika, który akurat skończył atak i zamierzał nieco ustąpić miejsca towarzyszowi. Próbował wykonać unik, ale nie był tak szybki jak kolega. Zaklęcia trafiło go w lewy bok. Huk był głośny, nie tak jak wcześniej, ale i tak sprawił, że przeciwnik z szablą na moment zatrzymał się, nim zasypał Tessę kolejnym gradem ataków.
Nie było żadnej okazji do kopnięć, a leżący na ziemi sztylet znajdował się nieco dalej, jednakże Płomienna Włócznia nie mogła narzekać na to, jak potoczyły się sprawy dalej. Ranny wróg nie zaniechał ataków, tylko zwiększył ich częstotliwość. Był, krótko mówiąc, wkurwiony. Zacisnął zęby tak mocno, że aż spieniona ślina skapywała mu z kącików ust. Z pewnością też cierpiał, każdy ruch wywoływał dodatkową ogromną dawkę bólu z dymiącego miejsca na ciele, a delikatny wiatr rozniósł po okolicy swąd spalonego mięsa. Przeciwnik był coraz wolniejszy, stawiał na siłę ciosów i brutalność, co zgubiło go w momencie, gdy Tessa chwyciła ostrze miecza. Szarpnęła, jednocześnie owijając dłoń płomieniem, po czym wykonała potężny cios w brzuch. Z ust mężczyzny wydobył się stłumiony jęk. Ogień rozświetlił jego zastygłą w grymasie bólu twarz, kiedy jego żołądek został zmiażdżony, a ogień przebił się aż do mięśni brzucha. Mężczyzna z szablą odsunął się na parę kroków, przyjmując pozycję bojową. Oddychał ciężko, jego ponadprzeciętna zręczność wymagała wiele energii. Pokonany wróg upadł na ziemię, wyrzygał sporą kałużę krwi i przestał się ruszać.
- Kim ty, kurwa, jesteś? Nie miało być żadnych problemów. Nie powiedziano nam, że cel będzie miał ochronę tak dziwnego... maga. Nie jesteś zwykłą kurwą - powiedział ostatni przeciwnik Tessy, choć jego głos przypominał bardziej szept, a w tonie mieszał się strach i niedowierzanie.
Z tyłu doszedł Pół Elfkę jęk jej ukochanego. Jeśli będzie miała tyle odwagi, by zaryzykować i obejrzeć się za siebie, zobaczy, że jej partner posiada kilka krwawiących ran i stoi naprzeciw ostatniego przeciwnika, tego, który się wówczas odezwał. Tego najsilniejszego, nietkniętego i wciąż pełnego energii.

Re: Sieć ulic Portu Erola

17
Oderwała wzrok od martwego przeciwnika, utkwiwszy go na ostatnim z trójki. Skorzystała z okazji i pochwyciła pewniej broń wroga, zamierzając jej użyć do obrony. Twarz nie wyrażała większych emocji, zdradzając jedynie, że kobieta zabijała już wiele razy wcześniej. W środku kotłowało się w niej. Gniew mieszał się z radością potyczki. W pewnym momencie uśmiechnęła się szeroko, atakując i blokując, całkowicie nieświadomie. Na skrwawionej, przyjemnej dla oka twarzy te wykrzywienie warg wyglądało porażająco, jak u demona, którego właśnie zbudzono i powoli rozkręcał się. Tessa w przeciwieństwie do wroga, wcale nie wyglądała na zmęczoną, choć to ona była w najmniej komfortowej sytuacji.
- Nie jestem kurwą - poprawiła go ze złym błyskiem w oku, poprawiając w dłoniach przechwycony miecz jednoręczny. - Jestem Wiedźmą.
Zerknęła w stronę Garena. Nie podobał jej się ten jęk, choć nadal nie był to okrzyk konania. Nie poświęciła temu zbyt wiele sekund, wychwytując jedynie to, co najważniejsze. Nie zamierzała dać się zaskoczyć przestraszonemu drabowi z szablą.
- Garen, chyba brakuje ci motywacji - zwróciła się na tyle głośno do ukochanego, aby z pewnością ją usłyszał. - Kto pierwszy zabije ich lidera, ten wygrywa. Wygrany może zażyczyć sobie jedną rzecz. Na razie daję ci fory, ale to tylko zaledwie na parę chwil. No, Garen, nie obijaj się. Straciłeś formę, a ja dopiero rozgrzewam się.
Tessa była tak wesoła i tak nonszalancka, że mogła wprawić w szok każdego, jak i wkurwić każdego dookoła. Pół elfka nie czekała dłużej na reakcje, znienacka skoczyła na swego przeciwnika, zamierzając walczyć mieczem na miarę swych możliwości. Nie liczyła na pokonanie go w ten sposób, bardziej wyczekiwała na moment, kiedy będzie mogła zblokować szablę tak, aby odsłonić nogi bądź brzuch mężczyzny, w który zamierzała kopać tak, aby zgiął się w pół lub zwyczajnie osłabić. Wtedy wykonałaby kończący cios, celując w gardło. Tessa tym razem była nieustępliwa. Próbowała dotrzymać kroku w zręczności, uderzając w bark, dłonie, nogi, celując w gardło bądź głowę. Nie zapominała także o użyciu pięści. Jeżeli będzie okazja, to powtórzy wyczyn z płomieniem wokół zaciśniętej dłoni, uderzając gdzie popadnie, byle bolało, byle zmęczyć, byle spowolnić wroga.
Jeżeli uda się pokonać przeciwnika, natychmiast stanie obok Garena, oceniając sytuację.

Re: Sieć ulic Portu Erola

18
Garen nic nie odpowiedział, z pewnością jednak wszystko usłyszał. Był niebywale skoncentrowany na przeciwniku, więc słowa dolatywały do jego umysłu nieco przytłumione, jakby znajdował się pod wodą. Krew szumiała mu w uszach, a adrenalina parzyła całe ciało. Rozpoczęła się jego ostatnia walka, jeszcze bardziej zaciekła i brutalna.
Jednak Tessa miała swoją własną. Znienacka ruszyła na przeciwnika, wywijając mieczem. Wróg z początku był zaskoczony, ale szybko nabrał odwagi i pewności siebie widząc, co robi Czerwonowłosa. Jej styl walki przypominał taniej ślepego, upośledzonego, pijanego starucha bez nogi. Sprawiała wrażenie, jakby sama nie wiedziała, czy chce zaatakować bądź kto był jej prawdziwym przeciwnikiem - nieznany napastnik czy powietrze. Kamienna Skóra odbijała kolejne ciosy szabli. Role szybko się odwróciły i to Tessa zaczynała się cofać, jej ataki były łatwo zbijane bądź unikane. To była walka na wycieńczenie. Wyrównany pojedynek, jednak mimo sytuacji, w której znalazła się kobieta, to ona górowała kondycyjnie.
Ruchy mężczyzny stawały się coraz wolniejsze, a częstotliwość ataków drastycznie zmalała. Znając możliwości swej przeciwniczki, stawiał na ostrożność, atakował jedynie kiedy był pewny, że przeżyje kolejne sekundy, celując zawsze w luki w obronie i odsłonięte miejsca, których nie było mało. Nie miał już jednak tyle siły, więc nie wyrządzał kobiecie żadnych szkód. Ta walka była już dla niego niemal przegrana, pozostawało tylko pytanie, czy zdecyduje się uciec czy wciąż ma nadzieję na wygraną lub pragnie umrzeć. Los delikatnie się do niego uśmiechnął, kiedy po szybkim i potężnym ciosie zdołał wytrącić przeciwniczce miecz z dłoni. Był to jednak prawdopodobnie ostatni takich ruch, na jaki było go stać. Oddychał coraz ciężej, a twarz błyszczała mu się od potu.
Walka Garena rozgorzała na dobre. Brzęk uderzających o siebie mieczy przypominał uderzenia gromów, jednak i ta walka traciła drastycznie na intensywności. Mężczyźni już nie krzyczeli, a jedynie sapali głośno, miecze zderzały się ze sobą coraz rzadziej, a żaden z walczących nie dawał za wygraną.
- Zaczekaj! - powiedział w pewnym momencie przeciwnik Tessy. - Nie chcę ginąć w starciu z wiedźmą, pragnę zachować duszę. Oszczędź. Zostawię cię w spokoju i odejdę, a ty pomożesz ukochanemu. Wszyscy na tym zyskamy. Co ty na to? - zapytał szczerze, łapiąc głębokie oddechy.

Re: Sieć ulic Portu Erola

19
Choć umiejętności Tessy w posługiwaniu się mieczem było równe zeru, nie przejmowała się tym ani trochę. Traktowała to jako zebranie doświadczenia, swego rodzaju zabawę, podczas której nieustannie uśmiechała się, jakby własnie nie toczyła zażartego pojedynku. Ciało samo poruszało się, najchętniej pragnąc dopasować się do stylu walki włócznią.
Kiedy miecz wypadł z jej rąk, wzruszyła ramionami, stając ponownie do walki wręcz. Uważnie patrzyła na wroga, nie zamierzając wpaść w jego pułapkę. Dłuższą chwilę rozważała jego propozycję.
- Atakując mnie sam podpisałeś na siebie życzenie śmierci - stwierdziła sucho. - Powiedz mi czy ten skurwysyn za mną was wynajął czy stoi za tym ktoś inny? Byliście tak samo przebrani. To dziwne. Tylko bez żadnych kłamstw, bo będę wiedzieć o tym, a wtedy już nie odejdziesz. Spróbuj tylko jakiś sztuczek, a twoja dusza będzie należeć do mnie. Spróbuj później nasłać na nas kogoś, zdradzić, a odnajdę cię choćbym miała spłonąć na stosie u Sakirowców. Wyrwę ci jaja, ugotuję i każę je wpierdolić, a to dopiero będzie początek. Zrozumiałeś mnie? A teraz odpowiedz na moje pytanie i znikaj. Pamiętaj, że masz u mnie dług wdzięczności. Zachowasz duszę.
Jeżeli mężczyzna zaatakuje znienacka bądź będzie chciał uciec bez odpowiedzi na pytanie, Tessa będzie gotowa do reakcji. Natychmiast ruszy na niego, zamierzając zakończyć sprawę, łapiąc za jego broń, wyrywając, a następnie uderzając prawym sierpowym w twarz. Kopniak w brzuch zamierza zaserwować mu na koniec, aby unieruchomić wroga, przykładając broń do krtani i zadając jeszcze raz to samo pytanie. Potem zwyczajnie pchnie ostrze, odbierając życie.
Jeżeli wszystko potoczy się po jej myśli (niezależnie czy będzie musiała zabić, czy od razu będzie mogła pomóc Garenowi), stanie obok ukochanego, lecz w takiej odległości, aby nie przeszkadzać w walce. Będzie miała oko na to, by nie padł śmiertelny cios w stronę Garena. Wtedy gotowa jest zblokować cios, łapiąc ręką ostrze, bądź zasłonić go.

Re: Sieć ulic Portu Erola

20
Mężczyzna, słysząc słowa Tessy, pokiwał głową. Nieco się rozluźnił, ale wciąż gotowy był do walki do ostatniej kropli krwi. Na pytanie odpowiedział bez chwili wahania.
- Wynajął nas ktoś inny.
Dał Wiedźmie informację, jaką chciała, po czym natychmiast odwrócił się i ruszył biegiem. Wyglądał tak, jakby nie stracił ani odrobiny energii, choć bardzo prawdopodobne było, że przy takim wysiłku straci przytomność gdzieś niedaleko, zwłaszcza, że biegł ze swoją bronią. Zniknął w jednej z bocznych uliczek szybciej niż Tessa byłaby w stanie użyć Gromu. Nie mając nic innego do roboty, kobieta odwróciła się w stronę ukochanego. Jej przyszłego męża i ojca dzieci.
Ujrzała, jak miecz przeciwnika przebija go na wylot. Garen upuścił swoją broń, która uderzając o bruk wydała głośne brzęknięcie. Nogi się pod nim ugięły, opadał powoli, podtrzymywany przez stalowe ostrze znajdujące się w jego brzuchu. Z gardła wydobyło się ciche stęknięcie, kiedy przeciwnik poruszył mieczem. Uśmiechał się. Kaptur już nie zasłaniał jego opalonej, kwadratowej twarzy przeoranej licznymi bliznami. Wtem Garen wyszarpnął z jego pasa sztylet i szybkim, płynnym ruchem podciął gardło. Napastnik puścił broń i wykonał kilka kroków do tyłu; z jego gardła buchała krew, odruchowo trzymał się za ranę, lecz kilka sekund później upadł do tyłu bez życia. Garen również upadł na plecy, a klinga z rękojeścią wystawała z jego ciała. Kaszlnął kilka razy krwią, a ciałem wstrząsnęły drgawki. Nie poruszył się już więcej, wpatrując się w nocne, gwieździste niebo.
To wszystko stało się w mgnieniu oka...

Re: Sieć ulic Portu Erola

21
Obróciła się w stronę Garena, pragnąc w jakiś sposób pomóc mu w walce. Nie zdążyła wykonać ani jednego kroku, gdy jego ciało przeszyło ostrze. Zamurowało ją, chyba coś krzyknęła, lecz nie słyszała tego, obserwując z przerażeniem, jak ukochany upada na ziemię. Jak w zwolnionym tempie. Tylko, że ona nie była zdolna do żadnej reakcji.
Dopadła do Garena, osuwając się na czworaka. Dotykała jego twarzy, sprawdzała oddech, puls, z paniką patrzyła na śmiertelną ranę, myśli miała rozbiegane. Przyzywała go krzycząc. Gdy w końcu dotarło do niej, że nie żyje, przytuliła twarz do jego, spierając się czołami. Objęła go delikatnie za głowę. Po twarzy potoczyły się pierwsze łzy. Ściśnięte gardło wydawało z siebie jedynie szloch i jęk psychicznego bólu.
- Och, Garen... Dobrze ci szło. Walka była wspaniała. Załatwiłeś ich wszystkich - szeptała w szoku, dotykając twarzy i zahaczając o kosmyki włosów. Pocałowała jego wciąż ciepłe usta. - Tylko niepotrzebnie dałeś się podziurawić. Co ja teraz bez ciebie zrobię? Wolę umrzeć niż żyć dalej samotnie. Kochanie, nie zostawiaj mnie - dodała z przypływającą na nią histerią. Chciała unieść jego ciało, objąć w połowie, lecz nie była w stanie. Spojrzała się zamazanym wzrokiem na wystający z brzucha miecz. Jednym ruchem wyjęła go i rzuciła na bok. Dźwignęła się na nogi i jakoś przesunęła Garena pod ścianę najbliższego budynku. Zabrała miecz ukochanego, kładąc obok. Sama oparła się o dom, trzymając w objęciach swojego martwego mężczyznę. Oddała się rozpaczy, nie zamierzając choć na chwilę wypuścić go z objęć. Mamrotała na wpół przytomna modlitwy do wszystkich bogów, przeklinała na ich los, aby zaraz wyć z bólu. Serce miała złamane. Umysł nie chciał dopuścić do siebie faktu, że kobieta została sama na placu boju. Oczy miała spuchnięte od płaczu, a mimo to dalej rzewnie opłakiwała śmierć. Jej aurę spowijał mrok, cierpienie, a także bezgraniczna miłość, której nie miała już w kim ulokować. Gdyby jej magia miała wpływ na pogodę, to lałby nieprzerwanie rzęsisty deszcz. Gdyby miała wpływ na ludzi, uciekaliby przed nią zatrwożeni stanem pół elfki. Gdyby miała wpływ na otoczenie, budynki zatrzęsły by się w posadach, zaś morze zatopiło pół Eroli, skłębiłoby fale w sztormy, pogrążając statki handlowe. Gdyby jej aurę wyczuły trolle z Tuk'kok, wiedzieliby, że wcale nie odnalazła szczęścia.
Tessa pogrążyła się w rozpaczy, nie postrzegając rzeczywistości, a jedynie widząc przed sobą ścieżkę mroku.

Re: Sieć ulic Portu Erola

22
Rozpacz Tessy została przerwana przez przeciągłe jęknięcie, może mruknięcie zrezygnowania. Zrobiło jej się zimno, bardzo zimno, jakby była naga w samym sercu północy. Po plecach przeszły jej ciarki, a serce zabiło mocniej. Ze strachu, który nagle opanował jej umysł. Odczuła zapach kwiatów i zgnilizny.
- Biedny Garenek... szkoda mi go, ale tak musiało być. Nie wiń siebie, Tesso. Jesteś silną kobietą, dasz sobie radę. On by tego chciał, prawda? Tak mi się zdaje, że wielu umierających chce, by ich najbliżsi byli szczęśliwi i nie płakali.
Nad Tessą stała kobieta. Miała na sobie długą, czarną suknię zawiązywaną na szyi, poruszającą się na wietrze, który aktualnie nie wiał. Na stopach miała czarne, lśniące pantofle. Wąską talię okalał szkarłatny, jedwabny pas z zawiązaną z boku kokardą. Na bladej skórze nad średniej wielkości piersiami znajdował się wisiorek ze szczerego srebra w kształcie kwiatu, z czerwonym kryształem pośrodku, błyszczący w blasku pochodni. Twarz nieznajomej była przepiękna, wolna od wszelkich niedoskonałości. Delikatny, zgrabny nos, rysy jak u młodej dziewczyny wchodzącej w kobiecy wiek, idealne proporcje... usta miała intensywnie czerwone, oczy natomiast czarne, podkreślone delikatną warstwą węgla, tak samo jak smukłe brwi. Źrenice oczu były również niemalże czarne, dopiero z bliska szło zauważyć, że to bardzo ciemny brąz. Na czoło kobiety opadała delikatna, ukośna grzywka, a jej przypominające bezgwiezdną noc włosy były spięte w kok.
Emanowała od niej prawdziwa gracja i dostojeństwo, ale coś jeszcze, coś, czego Tessa nie potrafiła nazwać. Od nieznajomej nie szło oderwać wzroku, była tak piękna i tajemnicza. Przypominała zimną, bezdenną czeluść, zachęcającą swą niedostępnością i skrywanymi sekretami. Kobieta obróciła się wokół własnej osi, a jej wspaniała suknia zafalowała, na moment ukazując blade, lecz zgrabne i ponętne nogi.
- Piękna, prawda? Sukienki są przyjemne w noszeniu, powinnaś tak się ubierać. Garen lubi takie kobiety, zaufaj mi. - Uśmiechnęła się szczerze, a Tessa odczuła w sercu jeszcze większy, niewyjaśniony strach; jej intuicja szalała. Głos nieznajomej był tak samo piękny, jak ona. Melodyjny, spokojny, kojący nerwy, delikatny, lecz na swój sposób zimny i bezwzględny, na myśl przywodzący górę lodową w pochmurną noc. - Może się przejdziemy? Jest piękna noc! - Wyciągnęła ręce ku górze i obróciła się znowu wokół własnej osi, kilka razy. - Szkoda ją marnować na smutek, nie uważasz? Nie bój się o ciało Garena, zajmę się nim. Chodź, przespacerujmy się i usiądźmy gdzieś, myślę, że twoje urocze mieszkanko jest do tego idealne. Z pewnością się zaprzyjaźnimy Tesso. Tak silna kobieta nie może tyle płakać! - Nieznajoma wydęła policzki, ale po chwili uśmiechnęła się uroczo. Stanęła twarzą w stronę drogi, wystawiając w bok zgięty łokieć, chcąc iść z Tessą pod rękę.

Re: Sieć ulic Portu Erola

23
Tessa podniosła powoli głowę, lokalizując źródło niepokoju, który opanował serce. Zmrużyła oczy, nie wiedząc czy to jawa, czy sen, czy może umarła niespodziewanie z żalu.
- Umierający życzą sobie jedynie tego, co zaspokoi ich egoizm. Chcą myśleć, że ich śmierć ma jakikolwiek sens. Jedna wielka ściema - odpowiedziała cicho, nie odrywając oczu od nieznajomej. Budziła w niej samoobronny instynkt. Gdyby nie była tak otępiała i obojętna na swój los, chwyciłaby miecz Garena w ostrzegawczym geście. - Dlaczego mówisz, że tak musiało być?
W głowie miała zupełną pustkę. Spoglądała to na twarz kobiety, to na jej sukienkę, którą tak chwaliła się, obracając co chwilę. Przez moment zastanawiała się czy to jakiś żart. Sytuacja była surrealistyczna. Wolała także nie myśleć, z kim ma do czynienia, bo z pewnością nie z nikim normalnym. Nie zamierzała także pytać, dlaczego zna ich imiona i inne szczegóły z ich życia. Nie była w nastroju do dociekania prawdy ani w ogóle myślenia, do którego powoli zmuszała się, choć szło jej to topornie.
- Masz w sobie wiele mroku kimkolwiek jesteś. Naigrawasz się z mojej żałoby. Mam co opłakiwać. Daj mi choć jeden powód, abym zostawiła ukochanego i poszła z tobą - powiedziała nieco zmienionym tonem. Wciąż można było wyczuć drgania od nieustannej histerii, lecz pojawił się w nim chłód i dystans. - Skąd posiadasz wiedzę o mnie i o nim?

Re: Sieć ulic Portu Erola

24
Nieznajoma stanęła prosto i położyła dłonie na biodrach. Westchnęła, pokręciła głową i uśmiechnęła się lekko, jakby jej twarz mogła przybrać jedynie taki grymas bez względu na sytuację. Patrzyła na moment na Tessę, oceniając każdy szczegół Czerwonowłosej, choć jej wzrok pozostawał nieodgadniony. Ciemne oczy budziły niepokój, przyprawiały ciało o dreszcze i nie ważne jak Pół Elfka była silna psychicznie, nie mogła utrzymać kontaktu wzrokowego na dłużej niż parę sekund. Chociaż nieznajoma w czerni wciąż delikatnie się uśmiechała, jej aura nieco zmieniła się. Kobieta była jakby poważniejsza, a przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Instynkty Tessy tak jej podpowiadały. Nieznajoma jedynie wzruszyła ramionami.
- Oh, Tesso Tesso... wiem wiele rzeczy, taka już jestem. Może usłyszałam? Może was obserwowałam? Może mamy wspólnych znajomych? Co za różnica? - Rozłożyła dłonie. - Chcesz powodu? Myślałam, że przyjemny spacer ze mną jest wystarczający. No i ta noc! Przestałabyś rozpaczać, taka piękna kobieta powinna się tylko uśmiechać. Ale dobrze, dam ci powód... - Zrobiła kilka kroków w stronę Tessy, skrzyżowała dłonie i nachyliła się delikatnie. - Jeśli ze mną pójdziesz i porozmawiasz, dam ci szansę na ożywienie ukochanego. Podpowiem ci, że potrafię to zrobić, ale nie powiem jak. Wszystko będzie tak jak dawniej, będziecie mogli wrócić do planowania dzieci i małżeństwa. Czy to wystarczający powód?
Uśmiechnęła się szeroko, ukazując białe i równe zęby. W jej czarnych oczach widniała pustka, wszechobecna, zimna ciemność. Smród zgnilizny był niebywale silny i z pewnością nie dochodził od martwych ciał. Tessa, która podczas życia na Archipelagu i wędrówkach po świecie czuła wiele zapachów, mogła stwierdzić, że ten bijący od nieznajomej przypominał woń zgnilizny. Musiała mieć bardzo złe perfumy, a delikatna woń kwiatów tylko pogarszała efekt. Najgorszy był jednak sam fakt, że ktoś emanował takim zapachem, jakby odór śmierci był dla takiej osoby przyjemny.

Re: Sieć ulic Portu Erola

25
Nie odrywała wzroku od tajemniczej kobiety. Choć nie mogła spoglądać jej w oczy dłużej niż kilka sekund, mimo to na twarzy nie drgnął ani jeden mięsień. Tessa w dalszym ciągu zastanawiała się czy to nie omamy. Oczy nieco rozszerzyły się z zaskoczenia, gdy wyczuła cmentarny odór. Instynktownie ciało nakazało gotowość. Delikatnie przesunęła kochanka tak, aby mogła zręcznie wyjść spod niego, wstając naprzeciwko kobiety. Nie odzywała się przez dłuższą chwilę, świdrując wzrokiem.
- Śmierć jest tobie bliska - stwierdziła cicho, wyciągając dłoń i próbując dotknąć tej istoty, jakby musiała przekonać się za zmysłem dotyku, czy aby na pewno widzi to, co widzi. Jeżeli udało jej się to, intruz dostrzeże w jej oczach nagły wściekły, morderczy błysk. Twarz Tessy zmieni się pod wpływem emocji, które nią targają: żal, smutek, gniew, żądza mordu, a także zemsty, odbiją się na skrwawionym licu, przypominając maskę demona, którego wystarczyło spuścić ze smyczy. Nie bała się ani trochę.
- Miałaś coś z tym wspólnego? - Z jej gardła wydobędzie się warkot wściekłego psa. Wyraźnie górowała nad kobietą, stając zbyt blisko. - Dlaczego teraz się zjawiłaś? Dlaczego w takich okolicznościach? Czego ode mnie chcesz? Jeżeli chcesz ze mną rozmawiać, to lepiej przygotuj sobie odpowiedzi na te pytania. I nie pytam się kim jesteś, bo mnie to, kurwa, jebie. Możesz być nawet bogiem, a nie zawaham się przypieczętować swojego losu, rzucając ci się do gardła.
Tessa odsunie się, mając na uwadze, że może zostać uderzona. Była przygotowana do bloku. A nawet gdyby otrzymała cios, to nie wzruszyłaby się tym. Jedynie spojrzała zimno na przeciwniczkę.
- Zajmij się ciałem Garena, jeśli rzeczywiście leży to w obszarze twych możliwości - powiedziała. - Wysłucham cię, doskonale wiesz dlaczego. Jeżeli okłamałaś mnie i nie możesz zwrócić mu życia, lepiej żebyś czym prędzej wypierdalała. Nie jestem w nastroju do żartów, dzisiejszej nocy moralność dla mnie nie istnieje.
Tessa schyli się po miecz Garena, a następnie, pod wpływem jedynej, rozsądnej myśli, przeszuka trupa lidera martwej grupy, mając nadzieję znaleźć jakąś poszlakę. Jeżeli kobieta "zaopiekuje się" ciałem Garena jak przykazała, ruszą do mieszkanka na poddaszu. Pół elfka otrze jednym ruchem twarz z łez, nie zamierzając pokazywać dłużej słabości dziwnej rozmówczyni.

Re: Sieć ulic Portu Erola

26
- O tak, śmierć jest mi bardzo bliska! - wykrzyknęła entuzjastycznie nieznajoma i klasnęła w dłonie.
Zrobiła kilka kroków w tył i wyprostowała się, splatając dłonie za sobą. Kołysała się lekko, jakby w rytm wiatru lub niesłyszalnej muzyki, słuchając słów Tessy i przyglądając się jej reakcjom. Ciągle lekko się uśmiechała, gniew Czerwonowłosej nawet jej nie ruszał. Zachichotała, kiedy Pół Elfka dotknęła jej ręką.
- Nie miałam z tym nic wspólnego - oznajmiła, kręcąc przecząco głową. - Zjawiłam się teraz, bo inaczej nie mogłam. - Wzruszyła ramionami i westchnęła. - Tesso, nie powinnyśmy się kłócić. Nie bądź na mnie zła, ja chcę dobrze. Obie na tym zyskamy, ale nie chcę tu rozmawiać. Zaraz przejdą tędy patrole bądź inni ludzie, nie mogę utrzymywać bariery w nieskończoność, nie mam w tym wprawy - powiedziała z udawanym smutkiem, wciąż się uśmiechając, jakby to wszystko było niemal zabawą.
Tessa ruszyła obszukać lidera grupy, która ich zaatakowała i człowieka, będącego katem jej ukochanego. Niestety, nic nie znalazła. Dosłownie. Napastnik nie miał przy sobie nawet mieszka, co mogło sugerować parę rzeczy. Ubrany był w luźne, czarne ubranie, nie miał na sobie żadnych elementów pancerza. W żadnym widocznym zakamarku nie znajdowała się tajemnicza kartka z rozkazami, jeśli Tessa planowała znaleźć coś takiego.
Kiedy odwróciła się w stronę nieznajomej, mogła zauważyć kilka zmian. Po pierwsze, nigdzie nie było Garena. Zniknął, choć plama krwi na ścianie budynku i pod nim wciąż widniała. Po drugie, tajemnicza kobieta zniknęła, czy raczej... zmieniła się. Była teraz wyższa, wzrostem równa Tessie. Jej figura posiadała większe krągłości, zwłaszcza piersi, które teraz były pełniejsze i jędrniejsze. Suknia pozostała ta sama, włosy jednak nieznajoma miała długie, rozpuszczone, sięgające niemal do jędrnych i krągłych pośladków, zasłaniając zgrabne plecy. Największe zmiany zaszły na twarzy. Kobieta wydała się starsza o kilka, może kilkanaście lat, emanowała prawdziwym dostojeństwem, gracją i mądrością. Spojrzenie jej ciemnych oczu wciąż przyprawiało o ciarki i szybsze bicie serca, ale było bardzo łagodne, przywodziło na myśl ciszę na zapomnianym przez Bogów i ludzi cmentarzu. Nieznajoma była prawdziwym wzorem kobiecości pod każdym względem. Uśmiechała się delikatnie, lecz nie z rozbawieniem, właściwie ten uśmiech nie wyrażał nic, a jedynie nadawał bladej, niemal białej twarzy pogodny i jednocześnie zimny, nieprzenikniony wyraz.
- Co o tym sądzisz? - Głos kobiety był niższy, dojrzalszy i bardziej dźwięczny, zdawał się docierać do samej duszy. - Jestem teraz mniej infantylna? Pomyślałam, że taka bardziej cię do siebie przekonam. - Złączyła dłonie na podołku, jeszcze bardziej uwydatniając pociągające, jędrne piersi. - Garen jest bezpieczny, a raczej jego ciało. Jeśli szybko nie pójdziemy w bezpieczne miejsce, będę musiała go przywrócić i zniknąć, a wtedy pozostanie martwy na zawsze. Ten zabieg bardzo mnie zmęczył, nie jestem do tego przyzwyczajona. Chodź, Tesso. Spacer dobrze nam zrobi. Opowiedz mi coś o sobie - mówiła wolno, dokładnie, idealnym akcentem, jakby była prawdziwą mistrzynią retoryki.
Bez względu na reakcję Tessy, kobieta pójdzie powolnym, dostojnym krokiem przed siebie, dumnie wypinając pierś i wbijając wzrok w pokryte gwiazdami, nocne niebo wyłaniające się tuż nad niewysokimi budynkami.

Re: Sieć ulic Portu Erola

27
Odwróciła się od ciała herszta bandy. Zamrugała parokrotnie, spoglądając na zmiany w wyglądzie towarzyszki. Nie uszło także jej uwadze, że ciało Garena zniknęło. Zmarszczyła brwi. Serce zabiło mocniej, jakby w akcie paniki. Wysłuchała słów kobiety, nie zmieniając wyrazu twarzy. Nadal trawiły ją wszelakie emocje. Zdobyła się na skinięcie głową i przybranie w miarę spokojnego tonu.
- Przynajmniej nie będę mieć dłużej wrażenia, że gadam ze zdziecinniałą laleczką. Poza tym tu nie ma co się do kogokolwiek przekonywać. Wygląd to nie wszystko.
Na wzmiankę o Garenie, ponownie zakotłowało się w niej. Ponadto nie podobało jej się to, że wymawiała jego imię. Ścisnęła mocniej miecz. Myślami mimowolnie powędrowała do ukochanego, czując, jak wokół serca robi jej się zimno. Równocześnie bolało ją. Pękło na kawałki. Nie dopuszczała też do siebie żadnej nadziei. Tliła się na dnie duszy, lecz nie pozwalała jej się ponieść. Na razie musiała wysłuchać tajemniczej kobiety.
- W takim razie chodźmy - rzuciła chłodno, ruszając szybkim krokiem. Nie zamierzała spacerować, jak jej dziwna, nowa towarzyszka, właściwie to zamierzała zagonić ją czym prędzej do mieszkanka. - Nie zamierzam ci nic opowiadać. I tak masz o mnie większą wiedzę niż życzyłabym sobie tego. Zabijam kiedy muszę. To powinno ci wystarczyć. Powiedz mi lepiej, jak mam się do ciebie zwracać.
Jeżeli kobieta nie przyspieszy tempa, Tessa niecierpliwie będzie ją popędzać. Nie będzie zbyt długo czekać, wyprzedzając ją wyraźnie i prowadząc do siebie.

Re: Sieć ulic Portu Erola

28
Nieznajoma nie dała się popędzić w żaden sposób. Właściwie, można było odnieść wrażenie, że im szybciej Tessa próbuje iść, tym wolniej idzie jej towarzyszka, która nie przejmowała się niczym. Z wyrazem ulgi na twarz podziwiała niebo, idąc swym dostojnym, elegancki krokiem. Od czasu do czasu rzucała Czerwonowłosej delikatny, nic nie znaczący uśmiech. Nie naciskała na rozmowę. Zapadło chwilowe milczenie, a panującą wokół, niemal śmiertelną, ciszę przerywały jedynie odgłosy kroków. W oknach nie paliły się światła, żadne zwierzę nie zakłócało nocnej ciszy. Świat wydawał się wolny od życia. Tessa mogła odnieść wrażenie, jakby była jedyną żyjącą istotą na Archipelagu. Nawet blask pochodni i płonących koszy zdawał się omijać nieznajomą.
Będąc zaledwie parę minut drogi od domu, Czarnowłosa rozpoczęła krótką rozmowę. Jej melodyjny, spokojny głos zdawał się współgrać z wszechobecną ciszą, a nie ją zakłócać.
- Oh Tesso, jeśli mamy dobić targu, powinnaś być bardziej otwarta. Wszystko wyjaśnię ci w środku, ale ochłoń do tego czasu. Bardzo proszę. Tobie powinno zależeć bardziej, ja mogę znaleźć kogoś innego, ale nikt poza mną nie ożywi twojego słodkiego Garena. Wybrałam ciebie, bo byłam w okolicy, no i cię lubię. Należysz do nielicznego grona moich ulubieńców. - Zamyśliła się na moment, zaprzestając dalszego kroku i wbijając wzrok w świecącego błękitnym blaskiem Zarula, do którego pasowała zdecydowanie bardziej niż do pomarańczowego Mimbry. - Możesz nazywać mnie... Amanda! Przynajmniej przez jakiś czas. Nie wiem, gdzie usłyszałam to imię, ale spodobało mi się. Miło mi, Tesso.
Kobiety znalazły się przy domu Tessy. Amanda, swoim powolnym krokiem, ruszyła za towarzyszką do mieszkania na poddaszu. Uśmiechała się tajemniczo.




[Tessa zt -> poddasze]

Re: Sieć ulic Portu Erola

29
[Z Domu Reyesów]

Estevo szedł krokiem wolnym, ale stanowczym. Zupełnie jakby znajdował się na luźnym spacerku, a jednak przebywali kolejne uliczki, mijali setki ludzi i dziesiątki budynków. Milczał, pogrążony w myślach, jednocześnie wybierając trasy najszybsze, wiodące prosto do celu. Zmysł handlarza przejął nad nim kontrolę, bowiem mężczyzna co chwilę zerkał na listę zakupów, marszczył czoło jeszcze bardziej i znienacka skręcał w jakąś ulicę prowadzącą do innej części miasta.
- Pójdziemy wpierw po pancerz. To najważniejsza rzecz, dopasowywanie może zająć nam trochę czasu, a przy tym powinnaś już go nosić i się przyzwyczaić - oznajmił Tessie znienacka.
Miał swoje plany i konsekwentnie zmierzał do ich realizacji. Najbardziej ukazywało się to w momencie, kiedy mijali sklepy z pancerzami, prowadzone zarówno przez handlarzy jak i samych wytwórców. Tessa mogła rozpoznać niektóre z nich, sławne w Porcie i profesjonalne, wysyłające swe towary na kontynent. Estevo jednak nie ruszało to jakoś specjalnie, choć kilka razy pokręcili się po targu bądź przeszli tymi samymi drogami.
W końcu weszli do stojącego na uboczu sklepu. Długi szyld nad drzwiami dawał informację, iż Tessa znalazła się w "Zakładzie zbrojeniowym Finarda". Pomieszczenie w środku było małe, ale po bokach stały rzędy skórzanych pancerzy i różnych dodatków na stojakach.
- Słucham, w czym mogę pomóc? - odezwał się znajdujący za ladą elf, nie wyróżniający się niczym specjalnym.
- Chcielibyśmy kupić pancerz - odezwał się Estevo i wskazał dłonią Tessę. - Dla tej pani. Najlepszy jaki macie.
Sprzedawca zmierzył Czerwonowłosą od góry do dołu i podrapał się po głowie.
- Jaki by pani chciała? - zapytał.
Estevo milczał. Do niego należało jedynie negocjowanie ceny, wszystko inne zalezało od Tessy.

Re: Sieć ulic Portu Erola

30
Nic już więcej w domu nie powiedziała, kiwając głową. Czuła się nieco wyprana ze wszelkich emocji. Tak intensywnie wyrzucała z siebie myśli, że już nie była w stanie nawet prowokować ojca. Uspokoiła się.
Z zainteresowaniem przyglądała się każdemu mijanemu sklepowi z pancerzami, jednak nie zatrzymując się przy niczym specjalnym. Na samą myśl o specyfikacji przedmiotu, miała pustkę w głowie. Nie znała się na tym. Z kolei Estevo najwyraźniej tak, skoro nie marnował czasu na inne miejsca tylko zdecydowanie poprowadził do skromnego zakładu z boku.
Przez chwilę przyglądała się wystawie, aby zaraz skupić całą uwagę na elfie. Obrzuciła go szybkim, nic nieznaczącym spojrzeniem. Tylko żeby wiedzieć z kim rozmawia.
- Lekki, skórzany, wytrzymały, żeby nie rozpadł się zbyt szybko - powiedziała po chwili namysłu, aby zaraz dodać poważnym głosem: - Ma mnie nie przeciążać. Wyruszam w długą podróż i nie chcę za bardzo tracić sił na noszenie tego. Zależy mi na swobodzie ruchów. No i pewności, że jak przyjdzie mi się bronić, to ostrza nie rozerwą tego na strzępy. W tym magia. Jak we mnie coś pieprznie, to żeby choć trochę to powstrzymało od obrażeń. Nie wymagam cudów, byle nie rozleciało się kiedy będzie gorąco.
Urwała, zastanawiając się czy coś jeszcze powiedzieć. Zerknęła na ojca i uznała, że podaruje sobie barwne opisywanie przyszłych ekscesów. I tak była mu wdzięczna, że więcej nie podejmował tematu jej wyprawy. Milczał, więc ona także. To wystarczy na tę chwilę.

Wróć do „Port Erola”